Roborock Q7 Max to robot sprzątający, który ma stanowić pomost między najlepszym odkurzaczem S7, a rewelacyjnie wycenionym S5 Max, oferując cechy obu modeli w jednym urządzeniu. Czy tak rzeczywiście jest?
Marka Roborock wyrobiła sobie silną pozycję na rynku robotów sprzątających. Modele S5 Max i S7 to hity sprzedaży, a S6 MaxV był jednym z pierwszych, który połączył dobrodziejstwo płynące z zastosowania radaru LiDAR wraz z kamerą rozpoznającą przeszkody. W ofercie Roborocka brakowało jednak modelu pośredniego, będącego godnym następcą S5 Max, a jednocześnie cenowo nieaspirującym do najwyższej półki – do czasu premiery Roborock Q7 Max.
Dotychczas mieliśmy wybór między starym, prostym robotem z podstawową funkcją mopowania, przeciętną mocą ssania, ale sprawdzonym softem i dokładnym mapowaniem (sprawdź nasz test Roborock S5 Max), a wypasionym S7 z mopowaniem sonicznym i opcjonalną stacją opróżniającą (sprawdź nasz test Roborock S7).
S5 Max kosztuje około 1600 zł bez szukania super promocji, S7 kupisz za około 2200 zł, a jeśli chciałbyś dokupić stację opróżniającą, to musisz szykować się na kolejne 1300 zł. W tym kontekście seria Q7 Max wygląda na brakujące ogniwo w ofercie.
Mieliśmy okazję sprawdzić wariant Q7 Max bez stacji opróżniającej, ale nic straconego – stację przetestujemy osobno już niebawem. Nasz Roborock przyjechał ze sklepu geekbuying.pl, gdzie przedpremierowo kupisz go za 1739 zł. Wersję ze stacją wyceniono na kwotę 2555 zł.
Roborock Q7 Max – specyfikacja i zestaw sprzedażowy
Odkurzacz dotarł do mnie w małym kartonie. Wszystko było świetnie spakowane, lecz po wyjęciu robota, stacji, instrukcji, naklejki na podłogę (zabezpiecza przed wodą) i nakładki mopującej ze szmatką, okazało się, że to wszystko, co producent przewidział w zestawie.
Moim zdaniem zabrakło zapasowej szmatki do mopwania, zestawu mopów jednorazowych, filtra HEPA na wymianę i drugiej, bocznej szczotki. Dostajemy tylko to, co potrzebne do pracy robota – zero zapasu. Jedyny plus zestawu to przyklejana do podłogi podkładka pod robota – zabezpiecza podłogę przez ewentualnymi kroplami wody z mopa (podobna była już w zestawach z S5 Max).
Tak wygląda specyfikacja Roborocka Q7 Max:
- Siła ssania: 4200 Pa;
- Głośność maksymalna: 67 dB;
- Moc odkurzacza: 58 W;
- Pojemność zbiornika na wodę: 350 ml;
- Pojemność zbiornika na kurz: 470 ml;
- Wysokość: 9,65 cm;
- Średnica: 35,3 cm;
- 4 poziomy mocy odkurzania;
- 3 poziomy dozowania wody, lub ręczne w zakresie 1-30;
- Pojemność baterii: 5200 mAh;
- Maksymalny obszar pracy na 1 ładowaniu: 300 m2;
- Deklarowany czas pracy: 180 minut;
- Czas ładowania akumulatora: 5 h.
Widać wyraźne podobieństwa do flagowego modelu S7. Zwiększyła się i to mocno siła ssania z 2500 Pa do 4200 Pa, głośność jest taka sama, moc silnika spadła o 10 W, rozmiary są identyczne, podobnie jak pojemność baterii, czas pracy, oraz ładowania. Powiększył się zbiornik na wodę do 350 ml i dodatkowo, poza 3 zwykłymi poziomami dozowania wody na mop, możemy ręcznie ustawić wartość w skali 1-3 0. Czas pracy jest bardzo długi, mimo zwiększenia mocy ssania bez powiększania baterii.
Jakość wykonania
Robot bazuje na konstrukcji S7, lecz z paroma zmianami. Mamy zupełnie nowy zbiornik 2w1. S7 ma dwa osobne zbiorniki – ten na wodę montowany od tyłu, a na kurz, tradycyjnie pod klapką. Q7 Max ma duży zbiornik 2w1 pod klapą. Osobiście wolę rozwiązanie z osobnymi zbiornikami, gdyż najczęściej tracimy na ich pojemności, lecz nie w tym przypadku – zbiornik na kurz jest taki sam, a na wodę urósł o 50 ml.
Jakość wykonania stoi na bardzo wysokim poziomie, a plastiki sprawiają dobre wrażenie. Miałem okazję testować czarny wariant, ale przy zakupie można wybrać też biały – co polecam, bo mniej na nim będzie widać kurz.
Zestaw czujników jest kompletny. Mamy tu radar LiDAR, cztery czujniki wysokościowe, dwa zbliżeniowe (front i prawy bok) oraz czujnik zderzeniowy, dodatkowo zabezpieczony gumowym paskiem.
Koła napędowe są porządnie gumowane, podobnie jak przednie koło podporowe, które niestety nie jest łatwo wyjmowane – trzeba je podważyć jakimś narzędziem w celu usunięcia włosów. Boczna szczotka nie ma włosia, a gumowe wypustki.
Najważniejsza zmiana względem S5 Max to zastosowanie silikonowej szczotki z Roborocka S7 zamiast tej zwykłej z włosiem i paskami gumy. Efekt? Włosy plączą się tylko na końcach wału, a nie wokół samej szczotki. Oczywiście cały podzespół szczotki jest pływający, więc dostosowuje się do wysokości podłoża.
Warto zwrócić uwagę na położenie styków ładowania – mamy je po bokach przedniego koła podporowego, a nie z frontu odkurzacza, więc urządzenie jest mniej odporne na wszelkie rozlane płyny. Na samej obudowie znajdują się tylko trzy przyciski – powrót do stacji, start pracy, czyszczenie punktowe, które po dłuższym przytrzymaniu blokuje panel.
Jak odkurza Roborock Q7 Max?
Z założenia ma być lepiej niż w S5 Max i nie gorzej niż w S7. Pierwsze, co rzuca się w oczy, a raczej w uszy to niewielka różnica głośności między pierwszymi trzema poziomami. Dopiero czwarty, maksymalny jest wyraźnie głośniejszy i wtedy robot ma osiągać deklarowane 4200 Pa.
- Cichy – 57 dB;
- Zrównoważony – 59,5 dB;
- Turbo – 63,4 dB;
- Maksymalny – 70,2 dB.
Wyniki są bardzo zbliżone do S7, mimo sporo większego ssania. Pierwsze dwa poziomy zupełnie nie przeszkadzają w oglądaniu filmów czy rozmowie. To jedna z głównych przewag chińskich robotów nad iRobotami, które to nie mają poziomów mocy – zawsze pracują z maksymalnym, czyli dość głośnym poziomem ssania i jedynym sposobem na usunięcie tego problemu będąc posiadaczem iRobota, jest uruchamianie go, gdy nie ma nas w domu. Roborock Q7 Max nie ma takich problemów. To naprawdę cichy sprzęt.
Dobrą funkcją jest samo mapowanie domu – robot za pierwszym razem przejeżdża dom tylko w celu zrobienia mapy, a nie generuje jej w trakcie pierwszego sprzątania (choć jest też i taka opcja). Takim sposobem nowa mapa została utworzona w 18 minut. Osobiście musiałem ją jedynie podzielić na pomieszczenia i gotowe.
Sprzątanie parteru o powierzchni 154 m2 (według robota) zajęło Q7 Max 148 minut w trybie cichym i zostało mu jeszcze 46% baterii, więc spokojnie dałby sobie radę z 250 m2 o skomplikowanym układzie jak u mnie.
W trybie zrównoważonym baterii zostaje 30%, a turbo 18%. W trybie mocy maksymalnej robot nie sprzątnie całego domu – skończył pracę po ok. 100 m2 i wrócił do bazy na podładowanie. Q7 Max jest inteligentny – podładował się jedynie na tyle, aby dokończyć te 54 m2.
Bazowe ustawianie maksymalnej mocy nie miało u mnie sensu. Robot automatycznie rozpoznaje dywany i wykładziny – sam zwiększa sobie moc do maksymalnej, gdy na nie wjedzie, więc spokojnie może pracować z mocą niższych biegów.
Co do samej skuteczności sprzątania, to już w trybie cichym robot zebrał 80% zbiornika o pojemności 470 ml. Podłogi twarde sprząta na pierwszym biegu idealnie. Na kafelkach z głębokimi fugami należy odpalić trzeci bieg Turbo, a Max przydaje się tylko na dywanach i wycieraczkach. W żadnym trybie nie zauważyłem problemów ze zbieraniem kurzu, włosów czy piasku. Silikonowa szczotka radzi sobie znakomicie i co ważne, nie wydaje przy pracy żadnych głośnych dźwięków, jak to było w iLife A11.
Robot wjeżdża na przeszkody o wysokości 2 cm, jeździ inteligentnie, nie kluczy i jest delikatny dla mebli, czy ścian. Rzadko zdarzy mu się w coś wjechać i jest to raczej lekkie dotknięcie niż „wjazd na pełnej” jak to mają w zwyczaju roboty bez LiDARu, a jedynie z kamerą skanującą sufit.
Sporo fajnych usprawnień pojawiło się w aplikacji. Mapy widzimy teraz w 2D lub 3D, można dodawać meble na mapach, a także wskazać rodzaj podłogi. W paru krokach ustawimy wirtualną ścianę, strefę zakazaną, czy strefy bez mopowania. Przy sprzątaniu po pokojach lub strefowo, można ustalić ilość powtórzeń nawet do trzech razy. Działa to świetnie, gdyż drugie sprzątanie odbywa się na krzyż w stosunku do pierwszego, a trzecie jest równoległe do pierwszego, lecz nieco innym torem (przesunięcie o połowę średnicy robota). Nie ma opcji, żeby robot coś pominął.
Map zapamiętać możemy wiele, ale robot sam ich nie rozpoznaje po przeniesieniu na inne piętro – trzeba ręcznie przełączyć mapę w aplikacji. Za to znakomicie robot odnajduje się na mapie – po przeniesieniu do małego pokoju i zamknięciu drzwi, robotowi wystarczyło ok. 20 sekund, żeby prawidłowo się zlokalizować.
Kolejne fajne usprawnienie pojawiło się w harmonogramach pracy. Mamy opcję sprzątania „po posiłkach” – przypiszemy do sprzątania dwa pomieszczenia: kuchnię i jadalnię, lub wyznaczymy obszar stołu. Do tego ustawimy godziny oraz powtarzanie, a robot sam będzie sprzątał po posiłkach, lub wyślemy go tam jednym przyciskiem.
Nie mam większych zastrzeżeń do pracy Roborocka Q7 Max jako odkurzacza automatycznego. Algorytm jest świetnie dopracowany, zbiera idealnie, jest delikatny dla mebli i jedynie przyczepić się można do braku jakiegoś systemu rozpoznawania kabli i ich unikania.
Jak mopuje Roborock Q7 Max?
Względem S7 mamy tu mały regres. Nie znajdziemy w Q7 Max mopowania sonicznego, a zwykły mop, podobny do tego z S5 Max z drobnymi, lecz ważnymi zmianami. Podobnie jak w poprzedniku, podstawka mopująca jest dociskana do podłoża za pomocą małych sprężynek – ma to być równowartość 300 gramów siły nacisku, czyli stosunkowo niewielkiej.
Szmatka w S5 Max miała materiał z mikrofibry tylko w centralnej części, a w Q7 Max jest on na całej jej szerokości. Poza tym podstawka i szmatka wyglądają podobnie do tych z S5. S7 ma 300 ml zbiornik na wodę, S5 Max 290 ml, a najnowszy Q7 Max to już spore 350 ml. Kolejną nowością jest wprowadzenie ręcznego trybu dozowania wody. Poza typowymi, trzema poziomami dozowania (niski/średni/wysoki) mamy ustawienia własne ze skalą od 1 do 30.
Mam wrażenie, że przy ustawieniach własnych na 30 poziomie dozowania, wody jest nieco więcej niż w S5 Max i S7. Nadal widać pojedyncze, suche pasy, ale wynikają one z słabego przylegania mopa do podłoża, gdyż jest on montowany na stałe pod robotem, a nie tak jak w S7 – na platformie, która sama go sobie dociska do podłoża lub podnosi, gdy wykryje dywan/wykładzinę.
Nie znajdziemy tu żadnych usprawnień mopowania w zakresie poruszania się. Roborock nie lubi się z mopowaniem w jodełkę (tryb Y), a także nie ma tu świetnego trybu mopowania intensywnego z S7, który mocno zagęszczał tor jazdy tak, że każdy kawałek podłogi był myty przynajmniej 3-4 razy. Tu robot robi podwójną zakładkę. Jedyną funkcją polepszającą efekty mopowania jest opcja ustawienia mycia wielokrotnego do trzech powtórzeń. Wtedy, tak jak w przypadku odkurzania, robot wykonuje dwa mopowania w poprzek pierwszego, a trzecie po tej samej linii co pierwsze, lecz z lekkim przesunięciem toru jazdy.
Efekty mopowania są typowe dla robotów ciągnących szmatkę o małym nacisku za sobą. Robot sporo brudu zbiera na szmatkę, ale myciem podłogi tego nazwać nie można. Większa skala dozowanej wody ułatwia dobranie właściwej jej ilości do rodzaju podłogi – na kafelkach przydaje się poziom maksymalny, a na podłogach drewnianych – wartości środkowe.
Q7 Max 18 m2 kuchni mopował z 3-krotnym powtórzeniem i z maksymalną ilością wody. Po 42 minutach pracy w zbiorniku na wodę została 1/3 wody, więc robot spokojnie dałby radę z mopowaniem 70 m2 na maksymalnym poziomie dozowania wody i jednokrotnym działaniu, choć sens takiego działania jest mały – po co mopować duże powierzchnie brudną szmatką, lepiej wymieniać ją co pomieszczenie.
Na środkowym, 15 poziomie dozowania wody, robot poradzi sobie z ok. 120 m2 podłogi, więc wyniki są bardzo zbliżone do tych z S5 Max, a z uwagi na 60 ml większy zbiornik, widać, że dozuje nieco więcej wody.
Dodatkowo sprawdziłem robota na typowej plamie z espresso na kafelkach – plama jest spora, a robot przejeżdżając po niej 3-krotnie (czyli realnie 6 razy licząc jazdę na zakładkę), usunął 99% plamy z powierzchni płaskiej i oczywiście nie poradził sobie z fugami – są za głębokie jak na tak płaską szmatkę.
Mopowanie w Q7 Max trzeba traktować jako wspomaganie odkurzania, a nie osobny tryb porządnego mycia podłóg – to zapewni pośrednio Roborock S7, a najlepiej robot z mopowaniem kolejnej generacji jak S7 MaxV Ultra.
Aplikacja i sterowanie
Robotem sterujemy za pomocą aplikacji Roborock, która ma w Google Play przeciętną ocenę 3,2/5. Dodanie robota jest banalnie proste, lecz najpierw musimy założyć konto użytkownika – zajmuje to minutę.
Pulpit to podgląd pod nasze urządzenia, ustawienia ze zmianą nazwy, udostępnianie urządzenia i jego usuwanie. To tu mamy natychmiastowy dostęp pod zapisane harmonogramy pracy i nowy tryb „po posiłkach”. W tym miejscu znajdziemy też komunikaty od robota, a także ustawienia naszego profilu. Fajną sprawą jest fakt, że aplikacja obsługuje tryb ciemny.
Po wejściu w robota mamy standardowy ekran z dużą, powiększaną mapą na środku, statystykami ostatniego zadania i statusem robota na górze oraz opcjami na dole. Z tego ekranu wejdziemy w szczegóły mapy, gdzie zmienimy widok z 2D na 3D, który jednak nie jest tak imponujący jak ten w 360 S10. To tu możemy włączyć/wyłączyć nazwy pokoi, widok rodzaju podłogi i meble na mapie, lecz ustawia je tylko w trybie edycji mapy.
Z łatwością dodamy wirtualne ściany, strefy zakazane i obszary bez mopowania. W jednej z ostatnich aktualizacji dodano opcję ustawiania sekwencji sprzątania, więc możemy ustawić miejsca najbardziej brudne na sam koniec sprzątania (mój robot pracował na sofcie w wersji 02.05.66).
Ustawienia trybu sprzątania i poziomu dozowania wody działają na dwa sposoby – możemy ustawić ogólne parametry dla całego domu lub edytować każde pomieszczenie i przypisać mu moc ssania, jak i ilość dozowanej wody na szmatkę. Na samym dole znajdziemy przycisk startu/pauzy pracy i powrót do stacji ładowania.
W ustawieniach nie ma wielu opcji. Od góry mamy zakładkę zarządzenia mapą, gdzie ustawimy pamięć wielu map i rodzaj układu budynku (parterowy, czy wielopiętrowy). Dalej mamy ustawienia odkurzacza, a w nich wyłączenie oświetlenia przycisków w robocie, tryb wykrywania dywanów, zabezpieczenie przed dziećmi, strefę czasową, tryb „nie przeszkadzać” i wybór jednostki miary.
Aplikacja jest w pełni spolszczona, a komunikaty głosowe także są po naszemu – poziom głośności możemy regulować. Zakładka zegar to nic innego jak zaawansowane harmonogramy pracy. Fajną opcją jest wskazanie na mapie miejsca do którego robot ma pojechać, sterowanie zdalne też mamy. W historii sprzątania widać podgląd pod każdy cykl i ogólne statystyki – tą sekcję warto rozbudować, bo danych jest naprawdę mało w porównaniu do konkurencji.
Dalsze zakładki są mniej ważne – konserwacja pokazuje nam procentowy stan kluczowych podzespołów i podpowiada jak je wymienić. Dalej mamy dostęp do instrukcji obsługi, możliwość skontaktowania się z obsługą klienta, aktualizacje softu i ponownie udostępnianie odkurzacza.
Oprogramowanie Roborocka Q7 Max jest jak dla mnie prawie kompletne. Nie ma tylu opcji i bajerów, co znakomity 360 S10, a w kwestii mopowania można dodać tryb mycia w jodełkę lub tryb intensywny znany z S7 (zagęszczenie toru jazdy). Miło byłoby zobaczyć też kilka prostych usprawnień, jak opcję sprzątania wejścia do domu, kuchni i łazienki na koniec cyklu sprzątania całego domu – teraz trzeba ustalać to za pomocą sekwencji, a przydałoby się ją mieć jako jedną pozycję w ustawieniach. W historii sprzątania dodałbym nieco więcej statystyk – wykresy z ostatnich sprzątań, czy ilość pozostałej baterii po sprzątaniu.
Do samej pracy aplikacji nie mam żadnych zastrzeżeń i podtrzymuję moją ocenę 5/5 – ani razu nie zerwała połączenia, nie zacina się, pracuje tak jak bym tego oczekiwał.
Czy warto kupić Roborock Q7 Max?
Odpowiedź na to pytanie jest prosta – warto, ale pod pewnymi warunkami. Q7 Max w wersji bez stacji to sprzęt dla osób szukających robota świetnie odkurzającego, z jednym z najlepszych algorytmów na rynku i dopracowanym softem. Mopowanie trzeba jednak traktować jako dodatkowe wsparcie odkurzania, a nie mycie podłogi z prawdziwego zdarzenia, ale to cecha prawie wszystkich robotów na rynku.
Q7 Max to sprzęt dla każdego, kto szuka normalnego robota, będącego nowszą wersją sprawdzonego S5 Max. Mamy tu silikonową szczotkę w którą plącze się znacznie mniej włosów, głośność pracy należy do jednych z najniższych, a dokładność sprzątania stoi na bardzo wysokim poziomie.
Jednocześnie trzeba pamiętać o istnieniu Roborocka S7, który ma ulepszone mopowanie i nieco mniejszą moc ssania. Q7 Max będzie coraz tańszy, już pojawiają się oferty za ok. 1600 zł, a to cena zbliżona do S5 Max. Wariant ze stacją nie chce jeszcze spaść poniżej 2300 zł w promocji, ale jak dla mnie to tylko kwestia czasu.
Q7 Max to robot konkurujący z takimi konstrukcjami jak Viomi S9 UV, Dreame Z10 Pro, Roidmi Eve Plus Black Edition, Midea S8+ czy nieco słabszym, ale podobnie wycenionym iRobotem i7/i7+. Na razie chińska konkurencja jest nieco tańsza, ale pod względem dopracowania i funkcjonalności softu tylko Dreame i Roidmi dorównują Roborockowi.
Robot traci punkty za starą generację mopowania i za biedny zestaw – w tej cenie powinno znaleźć się więcej dodatków.
ZALETY
|
WADY
|
To również warto przeczytać!
Szukając dobrego odkurzacza koniecznie przeczytaj nasz wpis, jak kupić odkurzacz i nie stracić. Warto również zapoznać się z poradnikiem, jaki odkurzacz dla alergika warto teraz wybrać.
Zachęcam również do zerknięcia na listę najlepszych pionowych odkurzaczy bezprzewodowych, jak również maniaKalny TOP-10 najlepszych odkurzaczy na polskim rynku oraz zestawienie najlepszych odkurzaczy piorących.
Jeśli szukasz robota sprzątającego, warto zerknąć na nasz poradnik, jaki odkurzacz automatyczny wybrać, żeby nie żałować, oraz na TOP-10 najlepszych robotów sprzątających.
Ceny Roborock Q7 Max
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Witam a jak ustawic sprzatanie krzyżowe bo nie mogę do tego dojść.
Trzeba ustawić ilość powtórzeń większą niż x1.
proszę napisać jak włączyć mopowanie
To proste, trzeba założyć pad z szmatką i wybrać właściwy tryb z aplikacji z menu pod mapą.
Hej, potrzebuje pomocy w wyborze odkurzacza 🙂
Jestem mocno zielona w temacie, ale zdążyłam się zorientować, że w czołówce jest marka roborock, i chyba ku niej bym się skłaniała; jednak jest też dość droga, a cena gra rolę..
1. Mam piętrowy dom, z dodatkowymi 'półpiętrami', więc robot byłby przenoszony – musi się odnajdować w takiej sytuacji!
2. Dół domu to płytki/panele + jeden dywan; góra to wykładziny dywanowe w pokojach + płytki na niewielkim korytarzu – dobrze by było, aby robot odróżniał co może mopować, a co nie, i robił to w miarę fajnie (ale nie jest to priorytet)
3. W domu są dzieci i pies, więc sporo zabawek, gadżetów pląta się na podłodze – robot musiałby je umieć ominąć, i nie robić głupot, jeśli zmieni się ustawienie zabawek (słyszałam, że roboty potrafią sią 'zaplątać' w mapie, jeśli coś zmieni położenie)
4. Spodobała mi się opcja ze stacją opróżniającą, ale cena w S7 to dla mnie zdecydowanie za wysoki próg :/
Czy mógłbyś polecić coś, co spełni w/w warunki, w budżecie do max 2500zł, ale im taniej tym lepiej – jeśli jakaś funkcja znacząco podbije cenę, ale nie będzie tego warta, to chyba dajemy sobie spokój 🙂
To brać samego Roborocka S7 bez stacji opróżniającej – powinien ogarnąć przełączanie się między mapami, rozpoznaje dywany, ma podnoszony mop i jedyne co może będzie trzeba zmienić z uwagi na dywan (jeśli ma dłuższe włosie), to szczotkę boczną z gumowej na taką z włosiem. Z innych dobrym rozwiązaniem będzie Dreame Z10 Pro , Viomi S9 . Z zabawkami każdy robot będzie mieć problem, tylko te najlepsze z kamerą jakoś tam potrafią ominąć większość takich przeszkód (ale żaden nie robi tego w 100%). Podłoga raczej powinna być w miarę posprzątana, albo chociaż zabawki zsunięte w jedno miejsce/stertę.
Dzięki! 🙂 a jak się ma do Twoich propozycji Roborock Q7 Max + ?
To zbliżony model do S7, ma większą moc, ale ma gorsze mopowanie jak w starszych robotach (brak wprawiania środkowej części szmatki w drgania).
mam pytanie, filtr HEPA w tym Roborocku jakiej jest klasy? Czy jeśli słabszy niz HEPA13 to czy mozna bez problemu go wymienic na taki?
Z tego co pamiętam to jest tam wersja 11, czyli typowa dla takich konstrukcji i nie bardzo widzę opcji na zmianę na 13.
Szkoda. Jestem alergikiem i zależałoby na takim rozwiązaniu. Orientuje się Pan może czy stacja z automatycznym zasysaniem z robota może taki filtr posiada?
Filtrem w stacji jest sam worek, nie ma innych filtrów. Ja też jestem alergikiem i jeszcze żaden robot nie przyprawił mnie o objawy, a jestem uczulony na kurz i wszelkie roztocza, trawy, pyłki itp.
Dziękuję serdecznie za test!
Jak wypada porównanie Q7 max i Dreame L10 pro? Nie znalazłem nigdzie bezpośredniego porównania a specyfikacja wygląda bardzo podobnie (jak i cena). Który jest bardziej opłacalny?
Hmmm to faktycznie podobne i mocno konkurencyjne modele. L10 Pro dozuje mniej wody na szmatkę, lepiej omija przeszkody, ale nie ma gumowanego frontu (choć i tak jest delikatny dla mebli – nie jest to czołg jak iRoboty). Q7 Max ma lepszą szczotkę silikonową.