Testuję Goat Bot Unicut H1 – robota koszącego z kamerą i GPS, dedykowanego na obszary do 1500 m2. Oceniam, jak wypada w praktyce i czy warto kupić ten sprzęt.
Spis treści
Na testy wjechał do nas nowy robot koszący, tym razem działający w oparciu o łączność satelitarną i pozycjonowanie RTK – to model Goat Bot Unicut H1.
Robot ma być nie tylko precyzyjny do kilku centymetrów dzięki tej technologii, ale w połączeniu z przednią kamerą ma rozpoznawać ponad 200 obiektów i skutecznie je omijać. Brzmi nieźle, prawda? W maniaKalnej recenzji Goat Bot Unicut H1 zweryfikowałem czy ten robot faktycznie jak tak dobry, jak go producent opisuje.
Sama firma Goat bot Co., Ltd to nowy producent na rynku robotów koszących. Firma ma siedzibę w Shanghaju, w dystrykcie MinHang i Internety nic o niej nie wiedzą, a Google podanego adresu goatbot.cn z instrukcji nie zna.
Sam robot Goat Bot Unicut H1 miał natomiast premierę na polskim rynku w kwietniu 2025 roku i od tego czasu pozostaje m.in. w sprzedaży w sklepie geekbuying.pl.
Ile kosztuje Goat Bot Unicut H1?
Robot jest dostępny na naszym rynku głównie przez sklep geekbuying.pl, ale sprzedaje go też kilka chińskich sklepów z Allegro i AliExpress.
Cena sugerowana robota to 6359 zł, ale w Geekbuying.pl kupisz go za 5429 zł, a z naszym kodem „Techmaniak6” urwiesz jeszcze 6%, czyli finalnie zapłacisz 5103,26 zł. Warto też pamiętać o cashbacku – Alerabat daje od 2,5 do 4% zwrotu z zakupów w tym sklepie, czyli oszczędzić można od 100 do 200 zł.
Do wyboru masz dwie wersje kolorystyczne – czarno-żółtą i szaro-białą w tej samej cenie. Dostawa z geekbuying.pl jest darmowa, masz też 20 dni gwarancji ceny, a sklep daje na ten sprzęt typową gwarancję 2 lata.
Parametry i zestaw sprzedażowy
Zestaw sprzedaży zawiera wszystko, co może być potrzebne. Poza robotem mamy stację ładowania z 6 kotwami do przytwierdzenia do podłoża z metalowym imbusem oraz stację RTK do zamontowania na maszcie (kotwa i 2 rurki) lub gdzieś wyżej – płot, dach, rynna. Do stacji ładowania, jak i RTK dostajemy 2 przedłużacze o długości 10 metrów i 2 osobne zasilacze.
Stacja RTK ma opcję bycia zasilaną ze stacji lub właśnie z własnego zasilacza, więc możliwości ustawienia stacji ładowania i stacji RTK jest naprawdę sporo. Ostatnie elementy zestawu to 9 ostrzy (3 komplety) i dość czytelna, dobrze przetłumaczona instrukcja obsługi w dużym formacie.
Jedyne, czego nie mamy od razu w zestawie to daszka nad robota – Internet podpowiada, że takowy dedykowany nie istnieje dla Goat Bot Unicut H1, ale zawsze można dokupić uniwersalny lub samemu sobie zbudować.
Daszek dla robota to bardzo przydatna rzecz, zwłaszcza dla H1, który w wersji białej ma plastiki, barwiące się od składu typowego deszczu i robot po paru tygodniach wygląda, jakby miał 5 lat ciężkiej pracy za sobą – możliwe, że wersja żółta jest pozbawiona tego wizualnego problemu.
Specyfikacja robota Goat Bot Unicut H1:
- Szerokość koszenia: 24 cm;
- Silnik: bezszczotkowy;
- Regulacja wysokości koszenia: 25-65 mm;
- Prędkość poruszania się: 0,45 m/s;
- Tryby pracy: harmonogram, cały obszar, strefa;
- Maksymalne nachylenie terenu: 25 stopni (46,63%);
- Przeznaczenie: do 1500 m2;
- Pojemność i napięcie akumulatora Li-Ion: 5,1 Ah (91,8 Wh), 18 V;
- Czas pracy: do 120 min według producenta (realnie do 140 min);
- Wydajność na 1 ładowaniu: do 600 m2;
- Wydajność na godzinę: do 300 m2;
- Czas ładowania: 120 minut;
- Głośność: poniżej 59 dB według producenta (realnie ok. 51 dB stojąc 50 cm do robota);
- Zabezpieczenie przed deszczem: IPX6;
- Waga stacji dokującej: 6,5 kg
- Waga robota: 10 kg;
- Wymiary robota: 26 cm wysokości, 41,4 cm szerokości i 60,2 cm głębokości;
- Wymiary stacji: 27 cm wysokości, 51 cm szerokości i 70 cm głębokości;
- Czujniki: kamera ToF (VSLAM IMU + ODO) i pozycjonowanie RTK z dokładnością do 1 cm;
- Łączność IoT: Bluetooth / WiFi / 4G – karta wbudowana z transferem 100 MB, brak info o potrzebie dokupienia pakietu.
Na papierze mamy super sprzęt – szerokie kosisko, dużą baterię, świetny, realny czas pracy 140 minut (producent podaje 120 minut). W tym czasie robot może skosić nawet 600 m2 trawnika, o ile nie ma na min zbyt wiele przeszkód, czy obszarów wykluczonych.
Wydajność na godzinę też robi ogromne wrażenie. Pod względem głośności pracy to sprzęt bardzo cichy, praktycznie go nie słychać. Wymiarowo jest kompaktowy, niski, nie zabiera dużo miejsca, zwłaszcza jak na robota o przeznaczeniu na 1500 m2.
Co jeszcze warto wiedzieć o Goat Bot Unicut H1?
Na wstępie trzeba zaznaczyć jedną ważną kwestię. Opis producenta, który znajdziemy w wersji przetłumaczonej na polski na stronie sklepu geekbuying.pl jak i w wersji angielskiej na AliExpress ma sporo błędów i promuje funkcje, które… nie istnieją lub producent ma zamiar wprowadzić w przyszłości.
Przykładowo opis producenta podaje, że robot może kosić w różnych kierunkach – nie tylko w jednym kierunku, ale też na krzyż, po skosie lub tak żeby nie było widać śladów. Nie ma takiej opcji w aplikacji, a robot kosi zawsze tak samo.
W kwestii mapy mamy ponoć monitoring zdalny – według opisu jest to podgląd pod kamerę. Kolejna bzdura. Mamy też mieć zaawansowaną ochronę kosiarki poprzez precyzyjne pozycjonowanie urządzenia z opcją śledzenia w chmurze – fajnie, tylko niby gdzie?
Ostatnia promowana funkcja to już totalny hit – „zaprojektuj swój idealny wzór trawnika”. Taką funkcję znam z robota MOVA 1000, ale Goat Bot Unicut H1 nie ma takiej opcji w aplikacji, więc czego dotyczy ten opis? Funkcji, którą producent kiedyś tam może doda? Przedziwna praktyka…
W rzeczywistości dostajemy natomiast kompaktowego robota z zewnętrzną stacją RTK i wbudowaną kartą SIM 4G. Robot może łączyć się z naszą domową siecią Wi-Fi lub gdy nie ma zasięgu, możemy łączyć się z nim po sieci 4G, jest też opcja bezpośredniego połączenia po Bluetooth.
Co prawda apka pokazuje, że transfer danych jest ograniczony do 100 MB, ale nigdzie nie ma żadnych informacji o ewentualnej opcji dokupienia sobie pakietu, nie zauważyłem też żadnych zmian w pracy i łączności, więc chyba wszystko dalej działa jak trzeba, mimo zużycia pakietu danych.
System pozycjonowania RTK i GFLS ma dawać precyzyjną pozycję robota na mapie co do 1 cm. Faktycznie jest to dość precyzyjny system nawigacji, robot dokładnie wie gdzie jest, lecz zdarzyło mi się ze cztery razy na dwa miesiące testowania H1, że robot gubił sygnał – aplikacja dawała komunikat „anomalia pozycjonowania”, a ikonka łączności z satelitą migała na czerwono. Zazwyczaj po paru godzinach problem sam znikał.
Pracę robota ma wspierać podwójny czujnik ToF i kamera – robot ma rozpoznawać ponad 200 różnych obiektów i skutecznie omijać. Na bazowym sofcie robot nie rozpoznawał lamp ogrodowych, czy wąskich roślin, potrafił też wjechać w podmurówkę.
Po aktualizacji z końca maja softu robota do wersji 205 i aplikacji Goat Bot do 1.0.5 Build 10 nieco się to poprawiło i robot zaczął omijać większość roślin, czy latarnie, ale nadal kran ogrodowy, czy podmurówka kamienna na której stoją latarnie ogrodowe nie są przez niego rozpoznawane jak przeszkody.
Na szczęście każdą przeszkodę można objechać robotem w trybie wyznaczania stref zakazanych na mapie i problem rozwiązany, a na dodatek u mnie nie ma dużo przeszkód w trawniku. Algorytmy rozpoznawania i omijania przeszkód wymagają jeszcze sporych nakładów pracy i aktualizacji.
Sterujemy z poziomu prostego panelu – ma duży przycisk stop, start/pauzę pracy, powrót do bazy, włącznik/wyłącznik i cofnij. Wyświetlacz bazowo pokazuje status robota i poziom naładowania baterii w procentach.
Menu to tylko trzy pozycje – wysokość koszenia, włącznik czujnika deszczu i ustawienie czasu. Aplikacja Goat bot dubluje te opcje i nie należy do specjalnie bogatych w funkcje. Pozwala nam wystartować robota, przywołać do bazy, wyznaczyć mapę, ustawić na niej strefy koszenia, wyznaczyć ścieżki między nimi, postawić strefy zakazane.
Robot może pracować automatycznie we wszystkich strefach lub za pomocą harmonogramu i tylko w ramach planowania pracy da się wyznaczyć strefę do koszenia. Mapę możemy sobie nazwać, ale stref już nie, więc mamy je jedynie ponumerowane – trzeba zapamiętać, która jest która.
W apce wybierzemy też wysokość koszenia co 1 mm z przedziału 25-65 mm. Włączyć można też czujnik deszczu – działa nieźle, parę razy padało gdy robot pracował i po chwili przerywał pracę.
Praktycznie to tyle, brakuje wielu fajnych opcji i funkcji, które okazały się przydatne w MOVA 1000 i Terramow S800, ale jakaś tam szansa jest, że pojawią się w przyszłości.
Montaż robota Goat Bot Unicut H1 i generowanie mapy
W przeciwieństwie do robotów z przewodem ograniczającym, montaż H1 jest banalnie prosty, na poziomie robotów MOVA i Dreame, minimalnie bardziej wymagający od Terramow.
Montujemy stację do podłoża. Według instrukcji obsługi nie ma znaczenia położenie stacji – może być to wzdłuż granicy lub pod kątem 90 stopni do niej, najlepiej zostawić między stacją, a granicą 30 cm przestrzeni. Stacja powinna zostać zainstalowana w odległości 5 metrów od domu i drzew, tylko na płaskim terenie.
Zasilacz stacji można przedłużyć 10 metrowym, dodatkowym przewodem, podobnie jak zasilacz stacji RTK, choć tą możemy też wpiąć w stację ładowania i zasilać z jednego zasilacza. Realnie daje nam to sporo możliwości ustawienia zestawu w zależności od potrzeb.
Robota postawiłem w odległości 2 metrów od domu, stację RTK wysunąłem na metr od stacji w kierunku środka trawnika – nie zachowałem tych 5 metrów zalecanych z instrukcji, ale nie specjalnie widziałby mi się robot i stacja na środku trawnika. Przewody najlepiej wkopać pod trawę.
Stacja RTK montowana jest na 1,5 metrowym maszcie składającym się z 2 rurek i widełek do wbicia w podłoże. Stację blokujemy śrubką na rurze. O statusie pracy informują nas dwie diody – zasilaniu i łączności z satelitą.
Producent zaleca aby stacja była zamontowana na wysokości min. 1,5 m od podłoża, ustawiona była na otwartej przestrzeni, z daleka od budynków, wysokich drzew, ścian, obszarów silnych zakłóceń elektromagnetycznych, jak słupy wysokiego napięcia.
Widać, że 4-krotne zgubienie sygnału GPS może być spowodowane umiejscowieniem robota i samy miejscem, w który pracował – to pierwszy robot z tą technologią, który testuję – drugim będzie Stiga A3000, więc niedługo okaże się, czy to mój błąd, czy po prostu Goat Bot Unicut H1 jest lekko niedopracowany.
Po prawidłowym montażu robota należy go uruchomić przez przycisk on/off, pojawi się prośba o wpisanie hasła – bazowe to 7777, a następnie obracając pokrętłem możemy wybrać podstawowe parametry. Łączenie robota z aplikacją Goat Bot nie jest specjalnie proste – nie ma ona jeszcze żadnych ocen w Google Play, a pobrano ją ponad 100 razy.
Z apką męczyłem się niemal dwie godziny – nie chciała połączyć się z robotem. Dodam, że instrukcja obsługi prowadzi przez ten proces bardzo czytelnie, opisano każdy ekran, ale niestety wykrywanie robota przez apkę i dodawanie go do niej nie chciało zadziałać prawidłowo jakieś 10-12 razy. Gdy w końcu się to udało, apka poinformowała o aktualizacji softu – ten proces przebiegł bez problemów i trwał ok. 15 minut.
Wykonanie pierwszej mamy wymaga bezpośredniego połączenia się po Wi-Fi z robotem, każdorazowo trzeba wejść w ustawienia Wi-Fi w telefonie lub tablecie i połączyć się w robotem. Nie da się generować map będąc połączonym z siecią domową, pod którą podłączyliśmy robota. Wracając do aplikacji sprawdza ona czy „sygnał satelitarny jest normalny”, „kosiarka znajduje się na stacji ładowania” i „moc kosiarki powinna być wyższa niż 20%”.
Spełniając te trzy kryteria możemy wejść w tryb mapowania. Tu pojawił się pierwszy problem – robot nie chciał się połączyć z satelitą, powalczyłem z nim jeszcze 30 minut i sobie darowałem aż do następnego dnia – wtedy już wszystko działało jak trzeba.
Robot sam wyjedzie ze stacji i na podglądzie pojawi się ikonka startu mapowania – to nasz punkt początkowy. Na początek mamy aktywny jeden typ mapowania – „obszar roboczy”. Klikamy i pojawi nam się ekran z wirtualnymi dwoma joystickami – lewy do jazdy przód/tył, prawy do skręcania. Osobiście wolę rozwiązanie z jednym drążkiem, który odpowiada zarówno za skręty jak i kierunek.
Podczas mapowania bardzo trudno utrzymać linię prostą – w tym trybie robot nie synchronizuje sobie napędu kół, jeśli trafi się jakaś pochyłość czy nierówność, robot w jej kierunku skręci, dlatego na zrzutach ekranu granica mapy jest u mnie taka nierówna. Po objechaniu całego obszaru roboczego zatrzymujemy się w punkcje startu i klikamy „koniec”.
Mapa zapisze się, a my możemy przejść do zaznaczenia robotem obszarów zabronionych lub wyznaczenia kolejnej strefy oraz ścieżek, którymi ma się między nimi przemieszczać. Czas jaki poświęciłem na stworzenie mapy i naniesienie 6 obszarów zabronionych to jakieś 30-35 minut. Co ciekawe apka pokazuje, że wyznaczony obszar roboczy mający 817 m2 będzie koszony przez 7,7 h, a realnie robot potrzebuje na ten obszar ok. 3 h.
Podsumowując, fizyczny montaż robota jest w miarę prosty, choć z uwagi na wymagania odległości od przeszkód dla stacji RTK i samej stacji ładowania, nie każdemu uda się je prawidłowo umieścić. Dodam, że roboty bazujące na samych technologiach wizyjnych, radarach laserowych lub obu, są bardziej niezależne i mogą stać w dowolnym miejscu.
Połącznie z apką i mapowanie w teorii jest proste, ale tylko pod warunkiem, że apka chce z nami współpracować. Niemniej, gdy wszystko w końcu uda się ustawić, robot będzie pracować bez naszej większej ingerencji, o apce będzie można na długie tygodnie, jak nie miesiące wręcz zapomnieć.
Warunki pracy robota Goat Bot Unicut H1
Robot pracował u mnie miesiąc na bocznym trawniku o wielkości ok. 321 m2, ale okazał się za skomplikowany, mający zbyt wiele nierówności, więc przestawiłem go po zakończeniu testu Terramow na główny trawnik na froncie domu z kawałkiem bocznego.
Frontowy z kawałkiem boku ma ok. 817 m2. Na tym samym przednim obszarze, wcześniej pracował m.in. robot z Lidla, a w tym roku testowałem tam też MOVA 1000 i wspomnianego już Terramow.
Trawnik ma około 10 lat, przed sezonem jest wertykulowany, walcowany i nawożony. Niestety, nie mam rozprowadzonego nawodnienia, więc podlewanie odbywa się z pomocą trzech węży i zraszaczy wahadłowych. Trawnik jest w całkiem niezłym stanie, a praca robota koszącego tylko mu pomaga – trawa nie jest zbierana do kosza, a mulczowana, więc naturalnie trawnik nawozi się sam sobą.
Na środku trawnika znajduje się duża rabata z plastikowym obrzeżem, wysypana kamykami, wzdłuż drogi znajdują się trzy hortensje także z obrzeżem i kamykami oraz dwie latarnie na kamiennych podstawach – każdy z tych obszarów wyznaczyłem na mapie jako obszary zabronione, podobnie jak to trzeba było zrobić w MOVA 1000, a jedynie Terramow potrafił samodzielnie je sobie ogarnąć.
Teren jest równy, pochylenie nie jest specjalnie duże, a realnie powyżej zalecanych 45% nachylenia jest dosłownie mini obszar 3-4 m2 przy altanie ogrodowej – robot radzi sobie z nim całkiem dobrze. Myślę, że taki trawnik nie jest specjalnie trudnym obszarem dla robotów, nie ma też jakiś małych przeszkód w postaci zabawek dzieci, zwierząt, nie ma szyszek i gałązek.
Jak kosi robot Goat Bot Unicut H1?
Realnie nie wiem ile robot u mnie przejechał metrów, w jakim czasie i w ramach ilu cyklów, gdyż praca z harmonogramem nie generuje rekordów pracy – w tej sekcji mam tylko trzy koszenia na bocznym trawniku i jedno koszenie na przednim, a robot przynajmniej wykonał kolejnych 6-8 koszeń na obszarze 817 m2, więc można założyć, że przejechał ok. 6000 m2 w ramach kilkunastu cykli.
Robot dotarł do mnie dobrze zapakowany, wszystko było czytelnie oznaczone, a przedłużaczy czy zasilaczy nie da się pomylić.
Podobnie, jak w przypadku robota Terramow miałem z początku sporo problemów z Goat Bot Unicut H1, ale w przeciwieństwie do Terramow S800, aktualizacje softu nie rozwiązały ich w 100%.
W sieci znajdziesz już kilka recenzji tego robota i praktycznie każdy zwraca uwagę na niedopracowanie aplikacji, problematyczne łączenie się z robotem, zdarzające się wyjazdy robota poza obszar koszenia czy utknięcia – praktycznie wszystkie te kwestie potwierdzam, choć przyznaję, że da się z nimi żyć. Inni testujący z polskich blogów i kanałów YT wspominali, że czasem robot omijał wąskie paski trawnika podczas koszenia – nie zaobserwowałem tego problemu.
Anomalie pozycjonowania RTK trafiły się cztery razy, na obu trawnikach, wyjazdy poza obszar koszenia też przydarzyły się cztery razy, a utknięcia na jakiś przeszkodach sześć razy – głównie przed aktualizacją. Po niej robot wyraźnie lepiej kosił ,ale anomalie pozycjonowania nad się zdarzają, ostatnia choćby w dniu pakowania robota.
Gdy w końcu dogadałem się z robotem, był zaktualizowany, prawidłowo połączony, miał wygenerowaną mapę z wykluczonymi obszarami, które mu przeszkadzały, wreszcie trawnik był koszony bez ludzkiej ingerencji.
Praktycznie poza drobnymi czynnościami serwisowymi nie byłoby już żadnej potrzeby zabawy aplikacją, więc większość moich narzekań przyćmiłby brak potrzeby ręcznego koszenia i oszczędność sporej ilości czasu w całym sezonie ogrodowym, a przecież o to chodzi kupując robota koszącego.
Robot ani razu nie spadł ze schodów, z których zjechać się zdarzyło nieraz robotowi Parkside (słaba trakcja, ślizga się na mokrej trawie), czy Terramow S800 (przed aktualizacją).
Podoba mi się wydajność Goat Bot – ze wszystkich czterech robotów to jak na razie najwydajniejsza bestia. Zasuwa nawet do 140 minut, a to 20 minut dłużej niż deklaruje producent.
Ma szerokie kosisko 24 cm z trzema nożami mulczującymi. Ładuje się w niecałe 2 h, więc realnie czas koszenia terenu 817 m2 to ok. 3 h pracy i 2 h ładowania. Ustawiając robota w harmonogramie na start pracy o 7 rano, w południe wszystko jest już zakończone.
Co ciekawe, wydajność H1 jest zbliżona do tej deklarowanej w kolejnym robocie, który testuję – Stiga A3000 pracuje do 150 minut i ładuje się w 2 h, też ma baterię 5 Ah, a kosisko jest o 2 cm szersze (26 vs 24 cm). Porównanie tych robotów będzie bardzo ciekawe i już na wstępie testu widzę, że Stiga nieco lepiej dopracowała swojego robota niż firma Goat Bot.
Z uwagi ilość problemów jakie ten robot wygenerował, zostawiłem go na mapie z samym frontem i bokiem trawnika, czyli 817 m2. Nie dodawałem tyłu ogrodu, z którym osiągnąć udałoby się coś koło 1500 m2. Robot kosił z kosiskiem ustawionym na 45-40 mm. Zakładkę robi stosunkowo wąską, większością kosiska jedzie po jeszcze nie skoszonej trawie.
Nie ma opcji zmiany szerokości zakładki jak u konkurencji, nie wybierzemy też kierunku koszenia lub wzoru koszenia, mimo iż opis producenta deklaruje takie funkcje. Mimo posiadania kamery nie ma opcji podglądu w apce, robot nie robi fotek przeszkód i nam ich nie podsyła, a podgląd online to kolejna funkcja, o której wspominają opisy H1 – w rzeczywistości funkcja nie istnieje.
Do głośności pracy nie można mieć żadnych zastrzeżeń – pracuje bardzo cicho, praktycznie go nie słychać i te deklarowane 59 dB to głośność którą można uzyskać na mierniku stojąc pół metra od robota. Jeśli oddalimy się o jakieś 3 metry – robota prawie nie słychać.
Bardzo ważna dla mnie kwestią jest fakt, że robot H1 może pracować w nocy – nie ma takich ograniczeń jak roboty z samymi kamerami, więc praca robota w upalne dni nie pokrywa się z porą podlewania.
Mulczowanie trawy sprawia, że sama się nawozi, a my nie mamy worków z trawą do wywozu lub wystawienia w śmietniku bio. Na pozostaje jedynie wykończenie trawnika na krawędziach i przy przeszkodach małą kosiarką lub podkaszarką oraz raz na miesiąc przeczyszczenie robota i sprawdzenie sensorów.
Czyszczenie robota jest bardzo łatwe – z uwagi na spełnianie normy szczelności obudowy IPX6 można myć go z węża ogrodowego pod lekkim ciśnieniem, nie zaleca się używania myjek wysokociśnieniowych. Od spodu mamy też dostęp do baterii i gniazda serwisowego – to pierwsze ma tylko przekręcany kapselek, a do baterii dostaniemy się po odkręceniu kilku śrubek.
Kwestią dyskusyjną jest w przyszłości dostępność baterii na wymianę, czy choćby sam serwis – sklepy, ani producent nic o tym temacie nie wspominają, przez pierwsze 2 lata odpowiada Geekbuying przy zakupach od nich, a obsługę posprzedażową mają z mojego doświadczenia dobrą, ale co po tym okresie? Ciężko stwierdzić, ale jest ryzyko, że gdy będzie potrzebować nowej baterii, kosiska, wymienić jakiś czujnik, to będzie trzeba mocno kombinować.
Aplikacja i sterowanie
Panel sterowania robotem jest bardzo prosty. Mamy cztery przyciski i pokrętło do zatwierdzania oraz zmiany trzech parametrów z wyświetlacza – wysokości koszenia, działania czujnika deszczu i aktualnego czasu. To tyle. Oczywiście nie zabrakło też przycisku stop.
Nieco więcej funkcji oferuje apka, ale realnie to poziom niewiele lepszy od tego, co mają roboty Parkside z Lidla – może nie generują sensownej mapy, ale dodatków i opcji jest tu podobnie mało, zwłaszcza jeśli wcześniej testowało się bardzo bogate apki robotów MOVA/Dreame i Terramow/eufy.
Proces łączenia z apką opisałem w sekcji montażu i pierwszego mapowania. Główny pulpit ładuje się bardzo szybko, nigdy nie miałem problemów z działaniem samej apki. Ekran główny to podgląd pod robota – mimo posiadania wersji białej, apka wyświetla żółtą, mały podaną nazwę robota i to dwukrotnie, status łączności.
Na górze jest plus do dodawania robota, na dole sekcja z wiadomościami od robota i centrum osobiste, czyli ustawienia konta gdzie zmienimy awatar oraz hasło, ustalimy czy apka ma mieć prawo do wysyłania komunikatów systemowych, powiadomień i newslettera. Nie mam pojęcia, czym jest to ostatnie.
Języków do wyboru mamy siedem, w tym polski, apka jest nieźle przetłumaczona, choć parę błędów się i tak trafiło. W informacjach mamy info o aktualnej wersji apki Goat Bot – test kończyłem na wersji z 29 maja 2025, czyli 1.0.5 Build 10.
Po tapnięciu w robota pojawi się podgląd mapy (o ile ją stworzyliśmy). Mapę można przybliżać, oddalać i obracać. Na dole jest start/pauza pracy, przywołanie robota do stacji i statystyki – wielkość obszaru roboczego i czas pracy z błędem w tłumaczeniu (wplątał się wyraz jakby z ruskiego?). Nad mapą mamy nazwę modelu, skrót do ustawień, skrót do map i status łączności z Wi-Fi, satelitą, stan baterii w procentach oraz stan robota (gotowy/pracuje itp.).
Ustawienia zawierają w pierwszej kolejności rekordy pracy – niestety podają tylko obszar, datę i czas pracy, nie ma podglądu mapy, a sam czas pracy też nie jest prawdziwy. Zapisują się tylko cykle koszenia automatycznego. Jeśli robot kosi z harmonogramem to rekordy się nie zapiszą – dziwne.
Ustawienia ogólne to zakładka, gdzie ustawimy harmonogram koszenia. Pozwala wybrać typ planu: pojedynczy lub co tydzień, z wskazaniem dni pracy, godziny startu i mapy/strefy. To w tej sekcji zmienimy wysokość koszenia z precyzją do 1 mm w przedziale 25-65 mm, włączymy/wyłączymy czujnik deszczu. Mamy też podgląd pod zarządzenie siecią gdzie pokazuje nam apka zużycie 100 MB pakietu danych – zużyłem go w kilka dni. Ustawimy też język i strefę czasową.
Podstawowe informacje to pseudonim robota (można nadać mu imię), jego model, numer seryjny i data aktywacji. Zakładka „Wersja oprogramowania układowego” to opcja aktualizacji ręcznej lub automatycznej – moja to wersja 205, a na liście zmian podano: poprawę wydajności poruszania się i optymalizację interfejsu użytkownika.
Dalej mamy podgląd pod instrukcję w wielu językach, udostępnianie kosiarki innym domownikom, ustawienia łączności z domowym Wi-Fi przy pomocy Bluetooth i usuwanie urządzenia. W sekcji map możemy dodać więcej map, nazwać je i usuwać. Każda mapa pozwala na wyznaczenie obszaru roboczego, stref zakazanych i ścieżek między strefami. Szkoda, że stref nie można nazywać po swojemu.
To wszystko, co oferuje apka – nie ma tu żadnych bajerów, realnie tylko generowanie mapy, strefy zabronione, wysokość koszenia i harmonogram pracy.
Najdziwniejsze jest to, że producent i sklepy promują w opisach funkcje, których w apce nie znajdziemy: podgląd na żywo pod kamerę, wybór kierunku koszenia, własne wzory koszenia. Niezbyt to uczciwe i przypomina bardziej stare oferty na chińskie produkty, gdzie było trzeba brać opisy z przymrużeniem oka i szukać opinii użytkowników lub prawdziwych testów, a nie sponsorowanych prezentacji.
Czy warto kupić robota Goat Bot Unicut H1?
Na to pytanie trudno odpowiedzieć jednoznacznie. Z jednej strony roboty wyposażone w nawigację ze stacją RTK + system wizualnego wykrywania przeszkód z kamerą oraz czujnikami ToF kosztują zazwyczaj sporo więcej, zwłaszcza gdy założymy, że ma to być robot na tyle samo metrów kwadratowych– 1500.
Z drugiej strony system omijania przeszkód działa średnio, z łącznością satelitarną miałem problemy, połączenie robota z apką czy generowanie mapy też przysporzyło nieco problemów.
Finalnie po dogadaniu się z robotem (po aktualizacji softu), sprzęt wreszcie zaczął robić to, do czego został stworzony i pracować zgodnie z ustalonym harmonogramem trzy razy w tygodniu (co drugi dzień), więc o kiepskiej aplikacji można po prostu zapomnieć i cieszyć się zawsze idealnie przystrzyżonym trawnikiem.
Wyjazdy poza obszar koszenia są rzadkością, trakcja jest całkiem niezła, robot nie ślizga się na mokrej trawie (poranna rosa, czy po deszczu). Z uwagi na pracę wielostrefową może działać w ogrodach o nieco bardziej skomplikowanym układzie, ale raczej bez dużej ilości małych przeszkód.
Docenić na pewno trzeba opcję precyzyjnego ustawienia wysokości koszenia z dokładnością do 1 mm, bardzo niską głośność pracy, kompaktową konstrukcję z jedynie 26 cm wysokości, wbudowany moduł łączności 4G bez konieczności kupowania pakietów transmisji danych, długi czas pracy, świetną wydajność z uwagi na dużą baterię i sporej średnicy kosisko jak na robota koszącego.
Ostatnim plusem na pewno jest cena ok. 5100 zł naszym kodem – ciężko o podobnie wyspecyfikowanego robota w tej cenie.
Mając doświadczenie z testu totalnie różnych robotów, raczej sam zakupiłbym do swojego prostego ogrodu robota z samą nawigacją laserową, jak roboty MOVA czy Dreame, ewentualnie robota z nawigacją z samą kamerą, choć w tym typie przeszkadza mi brak opcji pracy w nocy.
Robot z RTK nie zachwycił mnie, więc ciekaw jestem sprawdzi się u mnie Stiga A3000, której testy niedawno zacząłem na aż 4500 m2, czyli sporo więcej niż sam mam do koszenia.
Podsumowąc, stosunek ceny do parametrów robot ma super, ale wymaga jeszcze poprawek softu i aplikacji. Warto też pamiętać, że części reklamowanych funkcji na dzisiaj w tym urządzeniu nie ma – być może znajdą się w przyszłości, ale to nie jest wcale pewne.
ZALETY
|
WADY
|
Szukasz innego robota koszącego?
Na blogu testowaliśmy także:
- Parkside PMRDA 20-Li B2 – robot z przewodem ograniczającym na 1000 m2;
- MOVA 1000 – robot z radarem laserowym na 1000 m2;
- Terramow S800 – robot z nawigacją wizyjną (zestaw kamer) na 800 m2.
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.
Jaki sens mają roboty z RTK, skoro praktycznie w tej samej cenie są już z nawigacją laserowa lub kamerami?
To prawda, więc jak widać po recenzji, nie jestem zbyt entuzjastycznie do niego nastawiony po teście, na pewno nie tak jak do Mova 1000 😉