Niedawno w Internecie pojawiło się sporo wpisów rozpoczynających się od tytułów w stylu: Producenci drżą przed usterkami. Teksty odnosiły się m.in. do producentów AGD, obok nich w jednym rzędzie stoją firmy odpowiedzialne za wytwarzanie samochodów czy RTV. Jaki jest powód tego strachu? Zmiany w prawie, które mają chronić konsumentów. Dość kontrowersyjne zmiany.
Sprawa dotyczy ustawy, która w założeniu ma być ukłonem w stronę konsumentów. W wielkim skrócie chodzi o to, że klient będzie mógł liczyć na zwrot pieniędzy wydanych na sprzęt, który w trakcie okresu gwarancyjnego zepsuł się dwa razy. Oznacza to, że przy pierwszej usterce produkt jest wymieniany na nowy lub naprawiany, a przy drugiej, do kieszeni wraca kasa. Brzmi rozsądnie? Wiele osób stwierdzi, że tak. Ba, niektórzy powiedzą, iż za takie zmiany należą się urzędnikom gromkie brawa i trzeba je było wprowadzić już dawno temu. Nigdy nie jest jednak tak, że nowe przepisy spotykają się z aplauzem wszystkich zainteresowanych stron. Ten przypadek nie jest wyjątkiem – protestują przedsiębiorcy:
Przedsiębiorcy alarmują, że otwiera to furtkę do darmowej wymiany sprzętu na nowy, jeśli wykaże się, że miał on istotną wadę. „To pojęcie jest bardzo nieostre” – mówi dyrektor generalny grupy CECED, skupiających producentów AGD, Wojciech Konecki. Przedsiębiorcy twierdzą, że ustawa może kosztować setki milionów złotych rocznie. Podkreślają, że po jej wejściu w życie tysiące małych firm serwisowych straci dużą część zleceń i zakończy działalność. Nowe przepisy najmocniej uderzą w branżę AGD. Ustawa ma wejść w życie w ciągu sześciu miesięcy od jej uchwalenia. „Od stycznia będziemy musieli podnieść ceny, by zrekompensować straty” – zapowiada Wojciech Konecki.
Jeśli wierzyć słowom Koneckiego, to po wejściu w życie nowych przepisów, czekają nas podwyżki cen wielu produktów i to z różnych kategorii. Tego ustawodawca nie przewidział lub przewidział, ale stwierdził, że zapowiedzi przedsiębiorców są przesadzone i nie zostaną wprowadzone w życie. Ewentualnie nie będą one tak dotkliwe dla portfela konsumenta, by rezygnować z całego projektu. Jeżeli jednak przyjmiemy, że za kilka kwartałów faktycznie dojdzie do wzrostów cen, to pojawi się pytanie, czy gra jest warta świeczki. Jest?
Płacę, więc wymagam
Czy można dziwić się irytacji klienta, który kupił nową lodówkę albo pralkę i po kilku miesiącach musiał się posiłkować serwisem, może nawet walczyć o wymianę sprzętu na nowy, ponieważ ten użytkowany nie spełniał swej funkcji (czyt. uległ awarii)? Klient płaci, czasem spore pieniądze i wymaga, by jego zakup działał: prał/sprzątał/chłodził/jeździł/dzwonił. Jeśli urządzenie szwankuje i konieczna jest jego naprawa, to konsument traci – na czas serwisowania musi często zaopatrzyć się w inny produkt (np. telefon), to nierzadko wiążę się z dodatkowymi wydatkami, marnowane są cenne godziny, a nawet dni, które można było przeznaczyć na znacznie przyjemniejsze czynności. Do tego dochodzą zszargane nerwy, które trudno przeliczyć na gotówkę.
Od producenta można wymagać, by dostarczył urządzenie działające bez awarii przez 24 miesiące (czas standardowej gwarancji). Skoro było to możliwe dwie dekady temu, to dzisiaj prawdopodobnie też jest w zasięgu firm. Tu oczywiście podnoszony jest wątek „spisku” i celowych działań producentów sprzętu, którzy skracają czas użytkowania wielu urządzeń. W tym przypadku nie chodzi jednak o to, by lodówka czy pralka działała przez 10 lat bez żadnej usterki – maszyna powinna bezawaryjnie przepracować czas gwarancji. Właśnie na to liczy konsument, który decyduje się na konkretne urządzenie. Płaci nie tylko za komponenty użyte do stworzenia produktu, czyjąś pracę czy marketing, ale też za zapewnienie, iż przez jakiś czas będzie to sprawne urządzenie.
W takim ujęciu zmiany wydają się słusznym posunięciem – to nie tyle faworyzowanie klienta, co umożliwienie mu obrony przed nieuczciwym producentem, który sprzedaje produkt kiepskiej jakości. Bo jak inaczej można określić lodówkę albo odkurzacz, które zepsuły się dwa razy w ciągu okresu gwarancyjnego? To zwyczajne buble, w ogóle nie powinny one trafić na rynek. A jeśli już trafiły, to producentowi należy się nauczka, by w przyszłości bardziej się starał i tym samym szanował klienta. Podejrzewam, że właśnie w ten sposób omawiane zagadnienie będzie postrzegać znaczna część konsumentów.
Różni klienci, różne warunki użytkowania
Nie jest tajemnicą, iż klienci nie podchodzą do zagadnienia dbania o sprzęt w jednakowy sposób. Można wskazać na zróżnicowane podejście do kwestii stosowania się do zaleceń producenta, przestrzegania określonych zakazów i nakazów. Jedni użytkują telefon/lodówkę/odkurzacz w mało inwazyjny sposób i cieszą się działającym urządzeniem przez lata, inni gwarantują maszynie ekstremalne warunki pracy. Przy intensywnej eksploatacji mogą się pojawiać problemy z konkretnym komponentem czy nawet całym ich pakietem, ponieważ najczęściej sprzęt nie jest przystosowany do funkcjonowania w takich warunkach. Czasem wynika to z niewiedzy, czasem z niewłaściwych nawyków, innym razem ma to związek z wykonywaną pracą czy po prostu brakiem szacunku dla użytkowanego produktu. Czy można zatem za każdym razem przenosić winę i koszty na producenta sprzętu?
Osoba, która we właściwy sposób użytkowała pralkę i po kilku kwartałach od zakupu zmagała się z jej awarią, faktycznie może mieć pretensje do producenta. Jeśli problem powraca, to wymiana urządzenia na nowe/zwrot pieniędzy wydaje się logicznym rozwiązaniem. Załóżmy jednak, że ktoś „wykończył” pralkę, ponieważ ani razu nie otworzył instrukcji obsługi, wsadzał do bębna rzeczy, które nigdy nie powinny tam trafić. Takiego klienta zapewne ucieszy zmiana prawa, ponieważ będzie on mógł nadal bagatelizować porady producenta i eksploatować sprzęt w sposób, który większość z Was uznałaby za niewłaściwy.
Jest jeszcze jedna grupa klientów: ludzie, którzy celowo doprowadzą do uszkodzenia produktu przed końcem okresu gwarancyjnego, by w ten sposób zaoszczędzić i cieszyć się nowym urządzeniem. O osobach tego typu krążą już legendy i chociaż często są one przesadzone, to nie można uznać samego procederu za nieistniejący i wyssany z palca – wszędzie trafiają się czarne owce, nie brakuje ich wśród klientów. Dla nich prokonsumenckie zmiany przepisów to spore pole do popisu, czyli naciągania. Problem nie jest widoczny, gdy takie osoby stanowią znikomą część wszystkich klientów. Gorzej, gdy za kombinowanie i oszukiwanie bierze się pokaźny odsetek konsumentów. W takim przypadku zmiany prawa nie idą w parze ze zmianą mentalności użytkowników i stają się poważnym obciążeniem dla producentów. Warto zatem patrzeć na obie strony medalu.
Zmiany mogą się podobać, skutki już niekoniecznie
Wspominałem, że zdaniem producentów, zmiany przepisów doprowadzą do wzrostu cen produktów. Jeżeli firmy zderzą się z koniecznością wymieniania urządzenia na nowe lub oddawania klientowi pieniędzy i problem wystąpi na masowa skalę, to ktoś będzie musiał pokryć ewentualne straty. A to oznacza sięgnięcie do kieszeni konsumenta. Pojawią się oczywiście głosy, iż wzrost cen nie jest murowany, bo wszystko odbywa się w granicach wolnego rynku: jeśli jakiś producent wyłamie się z podnoszenia cen, to za jego przykładem mogą pójść kolejni. Firmy będą się po prostu obawiały utraty klientów i nie pozostanie im nic innego, jak tylko przełknięcie gorzkiej pigułki i pogodzenie się z niższymi zyskami. O ile notowane są zyski.
Paradoksalnie taki obrót spraw może doprowadzić do… pogorszenia jakości sprzedawanych urządzeń. Firma będzie chciała odbić sobie ewentualne straty i zacznie oszczędzać na komponentach czy stosowanych technologiach. Weźmie przy tym pod uwagę, że jakiś odsetek urządzeń ulegnie awarii lub zostanie celowo uszkodzony. Bilans ewentualnych strat pokaże, ile należy zaoszczędzić w trakcie produkcji. Tym samym, stracą uczciwi klienci, którzy dzisiaj starają się dbać o zakupione urządzenia. Albo zapłacą więcej za lodówkę czy pralkę albo dostaną produkt gorszej jakości.
Tym samym mylą się ci, którzy myślą, że zmiany przepisów spowodują wydłużenie żywotności AGD (lub innych produktów objętych nowymi przepisami). Kilka lat temu poruszaliśmy w jednym z tekstów problem psucia się sprzętu krótko po wygaśnięciu okresu gwarancyjnego i odsyłając teraz do tego tekstu, trzeba napisać, iż zagadnienie nie zdezaktualizuje się wraz z wejściem w życie nowych przepisów przywołanych w niniejszym wpisie. Mowa przecież o zmianach dotyczących okresu gwarancyjnego – sprzęt ma być sprawny przez dwa lata. A co potem? Potem z usterką będzie się zmagał klient. Jeśli nastąpi to, o czym wspominałem wyżej, czyli pogorszenie jakości sprzedawanego AGD, to awarii po 24 miesiącach użytkowania będzie więcej niż obecnie.
Wzrost awaryjności po okresie gwarancyjnym w pewnym sensie może być rekompensatą dla punktów serwisowych, które zapewne ucierpią z powodu zmiany przepisów. Skoro przy drugiej awarii klient ma dostawać nowy sprzęt albo pieniądze, to staje się jasne, że stracą serwisanci. Pozostanie im zatem liczyć na uczciwych klientów, którym pralka albo odkurzacz odmówią posłuszeństwa po wygaśnięciu gwarancji. Zapewne pojawią się głosy przekonujące, iż na owej rewolucji skorzystają prawnicy: jeśli producenci nie zastosują się do nowych przepisów i będą oferować serwis zamiast wymiany/wzrostu pieniędzy, a klient się na to nie zgodzi, to sprawa prawdopodobnie skończy się w sądzie. Pytanie, czy takich konsumentów będzie wielu i czy dla prawnika za każdym razem będzie to łakomy kąsek?
Poruszając problem nowych przepisów, zacząłem się zastanawiać nad ich ekologiczną kwestią. Uszkodzone/niesprawne pralki, lodówki, blendery, które zostaną zwrócone przez użytkownika, nie trafią ponownie na rynek. Prawdopodobnie będą to urządzenia, które po kilku kwartałach użytkowania wylądują na elektrośmietniku. Kolejny kontrowersyjny punkt zapowiedzianych zmian. Możliwe, że za jakiś czas będą się pojawiać kolejne – przecież trudno dzisiaj przewidzieć, jak zakończą się zmagania o większe prawa konsumenta. Czy ten sceptyczny ton oznacza, że jestem przeciwny przemianom? Nie, klient płaci i faktycznie może wymagać, jego prawa muszą być respektowane. Nim jednak dojdzie do poważnych przemian na rynku, trzeba spojrzeć na obie strony medalu i zastanowić się nad konsekwencjami rewolucji…
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Rodzice kupili pralkę 22 grudnia 2022 r., dzisiaj tj. 7 stycznia 2023r. zaczęła się dymić, z tylu coś czarnego posypało się z pralki, z info na pralce wynika, iż rok produkcji wrzesień 2020 r., co w tej sytuacji mogą zrobić rodzice, reklamować wadliwy produkt, w poniedziałek mama idzie do sklepu ake czego może żądać, bardzo proszę o pomoc
To już kwestia podejścia sprzedawcy – raczej będą chcieli spisać reklamacje, przyjedzie serwisant i sprawdzi co się stało – dym biały to pompa, a czarny to pasek. Przyjadą i naprawią, chyba, że nie będzie się dało to zlecą wymianę na nową sztukę, ale trochę to potrwa.
Rodzice kupili pralkę 22 grudnia 2022 r., dzisiaj tj. 7 stycznia 2023r. zaczęła się dymić, z tylu coś czarnego posypało się z pralki, z info na pralce wynika, iż rok produkcji wrzesień 2020 r., co w tej sytuacji mogą zrobić rodzice, reklamować wadliwy produkt, w poniedziałek mama idzie do sklepu ake czego może żądać, bardzo proszę o pomoc Panie Krzysztofie
I co tego nadal zarowno Amica producent inaczej lodówki jak I sklep gdzie byla kupiona I lodowka ma 48 moesieczna gwarancje kupiona stwierdzil ze burczoce, wywalająca korki mrorzoca do -4 stopni bez wzgledu na program (czyli popsuty programator lub czyjnik) to producent Amici twierdzi ze NIE ma usterki a usterka jest I NIE da sie lodowki urzytkowac bo mrozi jak zamrarzarka. A w zamrarzarce -30 stopni. A I tak producent hospital ze nie uznaje reklamacji I nie wysle serwisu do nas by ja naprawic. Ustawa ustawà nic nie wniosla spret kupiony 26 sierpnia 2021 roku za 2500 zl jest joz do kosza nie da sie go urzywac. I to nie jedyna usterka w tej lodowce. No wish sobie czujnik temperatury nie umocowali go….
Jak się zepsuje pralka, to koniecznie trzeba oddać ją do sklepu (jeśli gwarancja jeszcze się nie skończyła). Po gwarancji możemy wezwać serwis. Ja mogę polecić serwis Technikan. Są w każdym większym mieście, np. we Wrocławiu, szybko przyjadą i zobaczą co się zepsuło.
Witam.A co w wypadku zakupu zepsutego sprzętu? Zmywarka po przywiezieniu do domu nabrała wody i padła. Sklep umył rece a serwis leci w kulki?
A może w końcu skończą z „postarzaniem produktów”
A co ze sprzętem kupionym przed 01.01.2015r>
Czy on też podchodzi pod tą ustawę?
z innej beczki. jak producent przywali cene z kosmosu – to klient znajdzie kanal, przez ktory kupi produkt taniej. wtedy rynek bardzo szybko zweryfikuje postepowanie przedsiebiorcy/producenta.
mozna sie wiele nauczyc pracujac w dziale jakosci w danej fabryce
„Tym samym mylą się ci, którzy myślą, że zmiany przepisów spowodują wydłużenie żywotności AGD (lub innych produktów objętych nowymi przepisami).”
– lepsze w takim razie bedzie rezygnacja calkowita z ochrony konsumentow oraz zmniejszenie gwaranji do 1 dnia. wtedy z penwoscia producenci zaczna stosowac wysokiej jakosci komponenty i produkty beda smigaly dluzej, buahahahaha
„GWARANCJA ” OVERMAX Przestrzegam wszystkich potencjalnych kupców poniżej cytat z pomocy technicznej Overmax „Witam.
Urządzenie w przypadku uszkodzenia mechanicznego traci gwarancje.
Przez co reinstalacja systemu nie może się odbyć w ramach gwarancji
która przestała obowiązywać. Piotr Dembiński
Pomoc Techniczna
Overmax Polska
ul. Dziadoszańska 10
61-248 Poznań
Poland”
Gwarancja OVERMAX Oddałem do naprawy telefon z pękniętym wyświetlaczem który przez 2 miesiące normalnie działał z nim.Później pad Adnroid i chciałem tylko wgrania softu od nowa bo nie dałem rady sam odmówiono mi naprawy softu ze względu na uszkodzenie wyświetlacza więc UWAGA jak komuś w np. tablecie nawali ekran a sam uszkodził np wcześniej gniazdo słuchawkowe to nie ma gwarancji na cały tablet. TO SKANDAL OSTRZEGAM WSZYSTKICH PRZED PRODUKTAMI OVERMAX
Nawet trzy lata gwarancji na sensowny telewizor/pralkę/lodówkę, w rozumieniu na które muszę przeznaczyć jedną/dwie swoje pensje, to moim zdaniem za mało (przypomnę, mówimy o realiach kraju w którym połowa społeczeństwa zarabia minimalną/niewiele ponad nią, krajową). Na zbyt wiele sobie producenci pozwalają w obecnych czasach. Podniosą ceny, będę jeszcze ostrożniej z zakupionymi towarami się obchodził (co i tak staram się robić), będę rzadziej kupował kolejne. Zobaczymy kto na tym straci więcej.
A może najzwyczajniej w świecie zrobić rzecz prostą, bez zalewu niepotrzebnych funkcji. Dlaczego w latach 80-tych XX wieku potrafiono robić rzeczy niezawodne? Samochody z tego okresu kręcą po 500 i więcej tysięcy kilometrów i nie robi to im żadnej różnicy. A dziś jeden z wielkich koncernów szczyci się tym, że ich samochody wytrzymują 100 000 mil. 20 czy 30 lat temu jakby to powiedziano, to by śmiechem taką reklamę zabito – przy tym przebiegu silniki się dopiero co docierały. Dotarłem do jeszcze jednej statystyki. W latach 80-tych Renault, czyli firma, która miała najbardziej wadliwe auta na każde wyprodukowane 1000 samochodów aż 46 wracało do firmy z wadami uniemożliwiającymi ich eksploatację. Po 30 latach rozwoju technologicznego dziś z firm produkujących auta popularne firmą o najmniejszym odsetku takich powrotów jest Volvo. Tylko 56 samochodów wraca do firmy. Więc gdzie jest ten postęp? Myślę, że ten zapis ukróci zapędy niektórych firm do chęci golenia klientów na serwisie, lub zakupie nowego sprzętu, bo naprawa starego jest nieopłacalna. Bardzo dobrze, że się ten wymóg pojawił. Ja wolę mieć prostsze technologicznie rzeczy, ale bardziej niezawodne. I tyle. Po co mi ekran LCD i wifi w lodówce? Lodówka ma chłodzić.
Jaki „spisek”? Oczywiście że produkty są projektowane tak żeby przetrzymały około 27-28 m-cy a potem dały dupy. Mój wujek pracował jako inżynier dla pewnej dużej firmy produkującej AGD gdzie pracował nad mieszanką materiału różnych elementów w taki sposób aby wytrzymały określoną liczbę cykli ( i zawsze wynosiła ona średnią ilośc cykli wykonywanych przez dany element w ciągu właśnie 27-28 m-cy używania przez przeciętnego klienta). Mój ojciec pracował dla firmy zajmującej się świetłówkami i jakoś firma ta potrafi wyprodukowac żarówki (klasyczne) które wytrzymują 150 tyś. cykli zapaleń i zgaszeń (bez zmiany kosztów produkcji) a produkowali żarówki wytrzymujące 25-27tyś. cykli. Ja pracuję jako inżynier dla pewnej firmy zajmującej się m.in. produkcją drukarek i jest w niej grupka ludzi którzy siedzą i kombinują co tu zrobic (jak zamknąc jeszcze więcej części w jednej zintegrowanej obudowie) żeby jak jakaś pierdoła tam się spieprzy to trzeba było kupic nowe urządzenie. Już nie mówię o tym, że np. przedni panel (obudowa) do np. LG 32LH2000 który(telewizor) kosztował 1400 pln kosztuje 270 pln w sprzedaży detalicznej przy czym producent produkuje ją za 32 pln. Niby czemu taka różnica? Po to żebyś nie naprawiał a kupował nowe. Już nie mówię np. o instalacji różnego rodzaju przepływomierzy wykonanych z marnej jakości plastiku (i kosztujących u producenta, ten konkretny przypadek o którym myślę, 29 groszy) w zespole z elementem znacznie droższym i wytrzymalszym, przez co gdy spieprzy się element za 29 groszy musisz zapłacic 1870 pln za cały element…
Ja mam to szczęście mieszkać przy granicy z Niemcami…
Kupcie to samo w PL i DE i stwierdzicie że to nie ten sam produkt.
Kupiłem sobie lapka znanej marki w dużej sieci „nie dla idiotów” zachwycony sprzętem zaproponowałem zakup takiego samego lapka o tych samych symbolach w tej samej sieci w PL.
I tu mnie powaliło to nie ten sam lapek obudowa jakaś cienka klawisze takie że nie dotykaj matryca tragedia reszta komponentów też wiele do życzenia pozostawia. Klient nie zadowolony bo widział mój sprzęt i stwierdził że NIE KUPI NICZEGO W PL bo tu buble sprzedają… Już raz oddał do serwisu padł przewód od matrycy po 3 m-cach… a na stronie producenta sterowniki od lapka nawet inne na PL.
Jesteśmy 100000 świat 1000 gatunek w 1000000000 rzędzie i same śmieci do nas trafiają. Taka jest prawda, a cwani sprzedawcy wciskają wam te odpady od produkcji…
Tekst wygląda na pisany na zamówienie producentów i/lub serwisów.
Że sprzęt będzie droższy? To ma być jakiś straszak na „niedobrych” klientów? Jeśli sprzęt będzie solidny, mnie to nie będzie przeszkadzać. Mogę zapłacić i dwa razy więcej za pralkę/lodówkę/telewizor, wiedząc, że to porządny kawałek sprzętu, a nie jednorazówka, która ma się „dotoczyć” do końca gwarancji.
Ale obowiązujące przepisy w naszym kraju są zgodne z Dyrektywa Unijną co świadczy, że nie ma wypaczenia w stosunku do UE. Ty zaś piszesz o postępowaniu sprzedawców z POMINIĘCIEM procedur reklamacyjnych a ukłonem w stosunku do klienta. Jest jednak zasadnicza różnica pomiędzy mentalnością rdzennych kupujących w starej Unii a demoludami. Niestety wśród tych ostatnich nadużycia, kombinatorstwo maści wszelakiej to zjawisko nierzadkie, prawda? Pomimo tego w wielu sklepach w Polsce zasada zwrotu towaru do 14 dni a nawet i więcej jest coraz częściej zauważalna. Szczęściem ewolucja postępuję. Miejmy nadzieję, że po obu stronach.
przy zarobkach jednych z najnizszych w europie musisz kombinowac, zeby przetrwac. przy okazji fajnie, ze uwazasz sie za „cos lepszego” i uzywasz okreslenia „demolud”… bo przeciez nie jestes demoludem?
To bedzie ciekawe, bo co da im podwyzka cen ? Sprzedadza mniej, przyznaja sie ze kupuja lub spriwadzaja szmelc, a oddac i tak oddadza wszystko. Tylko u nas klient ma najmniej do gadania, a jak gdzies nie w pl sie zepsuje to nie raz do serwisu nawet nie wysylaja, tylko nowe dadza. To tez dobry bat na cwaniakow co twni szmelc z Chin sprowadzaja, nie beda naciagac naiwnych.
Znaczy się trzeba zacząć szarpać inne głowy.
Wszyscy tak bardzo chcieliby ukrócić niecne praktyki sprzedawcy. Przecież to jego wina, że sprzęt produkowany jest ze słabej jakości materiałów. Dany sklep specjalnie wylicza żywotność produktu by móc specjalnie zaprosić klientów po raz drugi do działu serwisu. Ale my się przecież nie damy. Będziemy udawać, ze odpowiedz nie dotarła w ciągu 14 dni byleby tylko dostać nowy sprzęt lub gotówkę za którą kupimy kolejnego bubla i będziemy cwaniakować co półtora roku. Winny jest sprzedawca i dobrze ze jest odpowiednia ustawa by nas biednych konsumentów chronić. A ostatecznie klient traci, sprzedawca traci a producent produkuje jak produkował i co najciekawsze jego produkty spełniają wszystkie wymagane przez prawo normy. Taki to pożytek i taka ochrona.
Jeśli będziesz sprzedawcą i odmówisz mi przyjęcia zgłoszenia to poproszę to na piśmie a z miejsca wypowiem osobie umowę i będzie po zawodach.
Nie, nie będzie po zawodach:
1. Otrzymujesz na miejscu odpowiedź ustną, że nie uznaję wady za powstałą w dniu sprzedaży.
2. Nikt Ci na piśmie nie da potwierdzenia, że odmawia przyjęcia dokumentu na Niezgodność Towaru z Umową twierdząc, że nie ma uprawnień do wydawania takich pism (bo tak jest w istocie, pracownik ma ściśle określone przez swojego pracodawcę procedury co do tego co, kiedy i jak ma wystawiać).
3. Twoje wypowiedzenie umowy nie zostanie przyjęte, bo niby na jakiej podstawie miałoby zostać przyjęte? (masz odpowiedź, że minęło 6 miesięcy i wada powstała w trakcie użytkowania).
Przypominam również, że fakt, że ta ustawa dotyczy wady istniejącej w trakcie sprzedaży wyklucza ten tryb w przypadku wielu awarii. Np. po 3 miesiącach przychodzi klient i mówi, że chce złożyć reklamację na Niezgodność Towaru z Umową bo w jego komórce wyświetlacz nic nie wyświetla. Punkt, gdzie jest odnoszony sprzęt także może z miejsca dać odpowiedź odmowną dla tego trybu i zaproponować reklamację, bo oczywistym jest chyba, że nikt przez miesiąc nie korzystał z telefonu, gdzie jest czarny wyświetlacz (wadę trzeba zgłosić najpóźniej 2 miesiące od jej wystąpienia). Przypominam, że nikt nie ma obowiązku wystawienia Ci pisma z odmową przyjęcia sprzętu na Niezgodność Towaru z Umową. Ba, nawet nie może tego zrobić, bo mu pracodawca zrobi jesień średniowiecza z dupy.
Nie bierzesz pod uwagę jeszcze jednej rzeczy. Składając takie pismo jak Niezgodność Towaru z Umową podajesz drogę kontaktu do siebie. Unikanie otrzymania odpowiedzi to wyłudzenie i o ile przez pierwsze 6 miesięcy generalnie niemalże z automatu rozpatruje się takie sprawy proklient, to po tym okresie w razie dojścia do ewentualnej rozprawy sądowej jeśli wezmą się za to prawnicy dużych sieci sprzedaży to niekoniecznie masz wygraną w kieszeni.
Generalnie fajnie, że edukujesz ludzi, ale to nie jest tak, że w każdym przypadku od tak sobie załatwisz sprzedawce bo ty jesteś (O Jejku Jej!) KONSUMENT, a w ogóle to ustawa o szczególnych warunkach sprzedaży. Nie ma ustawy stwierdzającej, że Konsument jest Bogiem, a wielu sprzedawców też zna tą ustawę i wie jak się bronić przed cwaniaczkami.
Osoba kompletnie nie rozumie tego, co się do niej mówi. Ja o niebie a ona o chlebie. Ja przedstawiam konkretną ścieżkę działania a osoba zasypuje to forum jakimiś bajkami nijak mającymi się do rzeczywistości. No ale widzę, że musi mieć ostatnie słowo więc proszę bardzo. Super tylko, że wreszcie przyznała się do statusu sprzedawcy -cwaniaczka. Powiem tyle – jeśli przyjdę do sklepu i taki cwaniaczek z miodem w uszach mi czegokolwiek odmówi, to wyślę do centrali firmy zgłoszenie pocztą /i proszę mi nie mówić, że firma poczty nie odbiera/ a następnie nie odbiorę na czas odpowiedzi. A jak nie odbiorę to następnie zażądam nowego sprzętu i albo go dostanę albo odstąpię od umowy. Nigdzie nie jest napisane, że nie mogę zgłaszać niezgodności towaru z umową choćby co tydzień. Proste ? Proste.
A te bzdury o wyłudzeniach to niech osoba zachowa dla siebie. Nie rozumiem co chce udowodnić – że nie da się obejść sprzedawców-cwaniaczków, którzy na każdą wadę towaru odpowiadają, że powstała z winy użytkownika ??? Ja osobiście uważam, że to Wy, cwaniaczki, jesteście oszustami. Podam kasus słynnej firmy sprzedającej buty, która na każdą reklamację klienta odpowiada tak samo – wada powstała w winy konsumenta.
Pozostałym czytelnikom tego forum dodam, tytułem podsumowania, że od wielu lat toczę boje konsumenckie reprezentując pokrzywdzonych klientów w walce z nieuczciwymi sprzedawcami i żaden klient słuchający mojej porady nigdy na tym nie stracił. Żadna wielka sieć zatrudniająca prawników nigdy nie postępuje w sposób podany jak osoba, to są bzdury. jak należy postępować – napisałem. Tu macie tą wiedzę za free, przytoczoną powyżej. Jest to już mój ostatni wpis, bo mam dość użerania się z głupcami ziejącymi nienawiścią, ale jak kto przeczyta to, co powyżej, a będzie w potrzebie, to już sobie poradzi 🙂 I o to mi tylko chodziło 🙂
Życzę wszystkich udanych bojów o swoje prawa ! 🙂
Super. Dzięki.
dlaczego w polsce zacofanej jest nadal tak ze klient niema prawa oddac kupionego laptopa , aparatu w ciagu 14 dni bez podanbia przyczyny i miec zwracana kase …. wszedzie w normalnych krajach od dawna to jest — bo polska gnebi czlowieka szary czlowiek w tej polsce to parch i smiec nie majacy praw , a sprzedawca to wielki cwaniak i pan oto polska
Panie prawnik z a raczej „prawnik”. Moja firma odpowiedzi na reklamację wysyła listem poleconym. To, że nie odbierzesz listu mimo awizacji nie sprawia, że nieskutecznie cię firma poinformowała o odrzuceniu bądź uznaniu reklamacji. Takie pismo uważa się za doręczone nawet jak wróci do firmy.
Miałem już „przyjemność” z takimi cwaniaczkami jak ty. Rzecznik praw konsumenta po zobaczeniu potwierdzenia nadania pisma z odpowiedzią w terminie oraz zwrotki z poczty przepraszał za zawracanie du..y i posyłał konsumenta na drzewo.
Ech …
1. Niezgodność towaru konsumpcyjnego z umową można stwierdzić w ciągu 2 lat od daty wydania towaru – art. 10 ust. 1 ustawy o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej
2. Gwarancja – 1 rok o ile gwarant nie zastrzegł inaczej – art. 577 par 2 kc
3. Rękojmia /nie licząc budynków/ – 1 rok od daty wydania towaru – art. 568 par 1 kc.
Niech już osoba nie trolluje.
„1. Nieprawdą jest, że niezgodność towaru z umową można stwierdzić tylko przez pierwsze 6 miesięcy od daty zakupu.Art. 10 ust. 1 ustawy o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej zastrzega termin 2 letni. To o czym osoba mówi, to jedynie domniemanie z art. 4 ust. 1 zakładające niezgodność towaru konsumpcyjnego z umową od chwili jej wydania przez okres 6 miesięcy. Używając mojej metody, jeżeli sprzedawca nie odpowie nam na nasze zgłoszenie w ciągu 14 dni – nie ma to domniemanie znaczenia, bo sprzedawca nasze żądanie UZNAŁ. Widziałem już wielu cwaniaczków sprzedawców jak osoba User a potem Sąd je prostował. Skończ osobo najpierw wyższe studia prawnicze a potem pogadamy.”
Kolego, sprzedawcy, których przekręciłeś to chyba debilami są. Przychodzi koleś po 6 miesiącach, chce zgłosić Niezgodność Towaru z Umową, sprzedawca odmawia przyjęcia zgłoszenia, proponuje naprawę gwarancyjną. I prawda jest taka, że w praktyce w takiej sytuacji możesz sprzedawce cmoknąć w zadek.
„B. Zarówno gwarancja jak i rękojmia są słabsze od uprawnień Konsumenta.”
Jakoś znowu zapomniałeś dodać, że gwarancja i rękojmia działają dłużej.
Czy ten sam „myk” obowiązuje przy zakupie na fakturę, na firmę ? Pytanie do Prawnika (o ile jest uprzejmy podpowiedzieć).
Jest uprzejmy i odpowie 😉 No niestety, nie. Jeśli kupujesz towar „na firmę” czyli w ramach prowadzonej działalności gospodarczej to nie jesteś konsumentem. Nie obejmuje Cię więc zakres zastosowania ustawy o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej tylko kodeks cywilny.
Zgodnie z kodeksem cywilnym, jeżeli zepsuje Ci się sprzęt, możesz „zadziałać w 2 trybach:
1. W trybie rękojmi za wady – art 556 kodeksu cywilnego i następne. W tym trybie, zgodnie z art. 560 kc, jeśli rzecz Ci się spsuje to możesz od umowy odstąpić i żądać zwrotu ceny albo żądać jej obniżenia /jeśli zepsuje się np. jakaś duperelka nie mająca wpływu na działanie całości/ ALE tylko wtedy, gdy na Twoje żądanie sprzedawca nie wymieni NIEZWŁOCZNIE sprzętu na nowy albo nie usunie wad, również NIEZWŁOCZNIE.
Ww. tryb jest o tyle przykry, że odstąpić od umowy możesz, ale zawsze sprzedawca, w razie ewentualnej sprawy w sądzie może twierdzić, że to nie towar miał wady a, że Ty go spsułeś np. wpijałeś tabletem gwoździe albo uczyłeś go pływać w morzu 😉 Jednak to sprzedawca musi UDOWODNIĆ, że usterka sprzętu powstała z Twojej winy. WAŻNE – rękojmia obowiązuje tylko 1 rok !
2. Tryb gwarancji z art. 577 kodeksu cywilnego – tu mamy tylko prawo żądać, w razie awarii, usunięcia usterki lub dostarczenia rzeczy nowej, ale to gwarant decyduje. Zazwyczaj gwarantem jest producent. Gwarancja obowiązuje jeden rok o ile inaczej nie zastrzeżono na dokumencie gwarancyjnym.
Podsumowując:
A. Można jednocześnie korzystać zarówno z gwarancji jak i rękojmi, rękojmia jest korzystniejsza ale trwa tylko rok.
B. Zarówno gwarancja jak i rękojmia są słabsze od uprawnień Konsumenta.
C. Plusem gwarancji jest to, że jeśli wymienili nam w tablecie jego ważną część, np. płytę główną, to gwarancja leci od nowa na całość.
Generalnie zalecam bycie Konsumentem ale jak się nie da to trudno, ale wtedy już nie jest aż tak łatwo 😉
W pełni popieram proponowane zmiany. Niedawno zepsuła mi się pralka – co ciekawe,gwarancja skończyła się wcale nie tak dawno. Naprawa jest niemożliwa, bo obecne pralki mają jednorazowe bębny, a wymiana wszystkiego w serwisie producenta – 400 PLN czyli połowa wartości pralki. Kiedyś pralka wytrzymywała 10 lat, a teraz? Byle nie naprawić na gwarancji i do przodu :/
Chłopaki, nie kłóćcie się ! Widzę, że większość myli g…….. z pietruszką więc wyjaśnię Wam jakie macie prawa:
1. Towar możecie kupić albo na fakturę jako forma albo normalnie, jako przysłowiowy Jan Kowalski. W tym pierwszym przypadku jesteście normowani przez kodeks cywilny, w tym drugim przez ustawę o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej bo jesteście Konsumentami. Korzystniej jest być w sumie Konsumentem. Załóżmy, że to nim jesteście.
2. Idziecie więc do sklepu /możecie też reklamować u producenta, ich odpowiedzialność jest solidarna, ale po co ??/ i mówicie: panie sprzedawco, obs…y tablet, który mi pan sprzedał, się zepsuł. Pan sprzedawca na to ma obowiązek wyciągnąć druczek i spisać protokół z przyjęcia towaru, co do którego zgłoszono niezgodność towaru konsumpcyjnego z umową. Uwaga, nie możecie podać, iż towar zepsuł się dawniej niż 2 miesiące temu bo tracicie wtedy swoje prawa.UWAGA, UWAGA, na podstawie art. 8 ust 1 macie prawo żądać naprawy bądź wymiany na nowy, to wasz wybór. ŻĄDAJCIE ZAWSZE WYMIANY.
3. W ciągu 14 dni, na podstawie tego zgłoszenia, sklep winien Was poinformować jak została rozpatrzona Wasza reklamacja. To oni MUSZĄ udowodnić, że w ciągu 14 dni to zrobili. Tak więc nie lećcie do sklepu przed upływem 2 tygodni. Idźcie 15 dnia ! Jeśli wysłali Wam wcześniej maila lub smsa z informacją, zwłaszcza negatywną, nie reagujcie a jak już pójdziecie to NIE PRZYZNAWAJCIE się, że dostaliście. Nie, nie dostaliście, co to, każdy mail i sms dochodzi ??? Oni muszą to udowodnić i mam na myśli dowód w znaczeniu procesowym, o o to niełatwo. Powinni, aby mieć ścisły dowód, poinformować Was pismem za zwrotnym poświadczeniem odbioru a i tak będzie to skuteczne jak je odbierzecie przed upływem 14 dni a nie musicie, prawda ? Od tego są awiza.
4. Dobra, jesteście cwaniakami, idziecie do sklepu 15 dnia. Mówią Wam – reklamacja uznana – Juhuu, super, bierzecie nowy tablet i do domku. Mówią – nie uznajemy, bo, powiedzmy, wykąpał Pan tablet w wannie. To Wy im na to, że nie poinformowali Was w ciągu 14 dni o swojej decyzji więc znaczy, że zaakceptowali Wasze żądanie. Oni mówią – spiep…j dziadu, nie wymienimy.
5. Nie to nie. Nie odbieracie tabletu a na druczku rozpatrzonej reklamacji piszecie, że dowiedzieliście się o jej rozpatrzeniu 15 dni po zgłoszeniu, że nie uznajecie jej wyniku, że żądaliście wymiany towaru na nowy a nie chcą Wam dać więc NIE ODBIERACIE TOWARU I WYPOWIADACIE UMOWĘ.
6. W tym momencie sklep MUSI Wam oddać kasę. Albo zrobią to po dobroci i tak będzie na 95% jak zadzwonicie do działu reklamacji, jeśli to duża firma jak no EuroRTVAgd, albo i nie, jeśli to drobny sklepikarz. Wtedy sporządzić należy pozew do sądu w trybie upominawczym, jest specjalny druczek, na na stronach internetowych, prosty do wypełnienia, i dostajecie nakaz zapłaty. Jak jesteście oporni to bierzecie jakiegoś nawet mało kumatego prawnika, który robi to za Was, nie bierze od Was kaski tylko obciąża sklep kosztami zastępstwa procesowego.
7. Dostajecie kasę na konto i idziecie kupić nowy sprzęt.
Pomogłem ?? Znajcie swoje prawa !!
Wielkie dzięki za tak wyczerpujące informacje 🙂 w końcu Ktoś to tak przejrzyście opisał.
Mam tylko jedno pytanie jeśli sprzedawca jednak wysłał list polecony w ciągu tych 14 dni z odmowną decyzją to co wtedy nic się już nie da zrobić ? czy np. wtedy zamiast wymiany na nowy egzemplarz sprzedawca będzie naprawiać ten który oddaliśmy ? (biorę pod uwagę sytuację w której sprzęt nie został umyślnie uszkodzony np. zalany).
Da się, da ! Po prostu nie odbieraj tego listu przed upływem 15 dni. Sprzedawca musi Cię poinformować w ciągu 14 dni, jak tego nie zrobi to jego wina, nie ma znaczenia, że wysłał list 8 dni po zgłoszeniu reklamacji, liczy się data doręczenia. A list będzie na Was na poczcie 2 tygodnie czekał 🙂 Słuchajcie, sprzedawca na dobrą sprawę nie ma szans z wyedukowanym konsumentem, w Polsce mamy prawo mocno prokonsumenckie, ten, kto twierdzi inaczej opowiada bajki. Konsument znający swoje prawa ZAWSZE wygra ze sprzedawcą. Nie ma znaczenia czy sami zepsuliście sprzęt czy zepsuł się sam – przeciągnijcie tylko sprzedawcę na ponad 2 tygodnie z odbiorem odpowiedzi odnośnie reklamacji i jesteście w domku 🙂 I nie ruszą mnie gadki, że to moralnie nie w porządku. Oglądałem setki przypadków, kiedy ludzie moczyli ciężką kasę bo sprzedawcy ich przewieźli. Każda grupa musi dbać o swój interes. Ja uważam, że taką wiedzę trzeba popularyzować. Tylko zmuszenie producentów do zadbania o bezawaryjność sprzętu da w końcu normalny rynek. To, co robią producenci „obliczając” czas życia sprzętu by psuł się po 2 latach to skandal, trzeba ich za to karać. Ktoś powie – ale twoją metodą każemy sprzedawcę !! Nie, nie, sprzedawca też ma prawo zareklamować wadliwy produkt u producenta tak więc na nim się to wszystko skupia.
Wszystko fajnie panie znaffco, ale Niezgodność Towaru z Umową jest trybem możliwym TYLKO PRZEZ PIERWSZE 6 MIESIĘCY od daty zakupu. Po tym terminie sprzedawca ma prawo na takie roszczenia pokazać ci środkowy palec.
Zgodnie z Ustawą Konsumencką jeśli stwierdzisz niezgodność towaru z umową w okresie do 6 miesięcy od zakupu można zastosować ustawowe domniemanie, iż istniała ona w chwili sprzedaży (bo to tej sytuacji tak naprawdę dotyczy Niezgodność Towaru z Umową).
Po 6 miesiącach to kupujący musi udowodnić, iż istniała ona (czyt. niezgodność) w chwili sprzedaży. Co w praktyce jest raczej niemożliwe.
Rozwalasz mnie też swoimi gadkami, bo najpierw piszesz:
„Nie ma znaczenia czy sami zepsuliście sprzęt czy zepsuł się sam – przeciągnijcie tylko sprzedawcę na ponad 2 tygodnie z odbiorem odpowiedzi odnośnie reklamacji i jesteście w domku”
a potem:
„Tylko zmuszenie producentów do zadbania o bezawaryjność sprzętu da w końcu normalny rynek. ”
Weź mi powiedz co ma wspólnego dymanie producenta na sprzęcie, który sam ktoś rozwalił z wolnym rynkiem i bezawaryjnością sprzętu. Jesteś zwykłą szują i krętaczem, takim samym jak producenci szrotu. Ani twoje oszustwa nie poprawią sytuacji na rynki konsumenckim, ani ich.
Po kolei może …
1. Nieprawdą jest, że niezgodność towaru z umową można stwierdzić tylko przez pierwsze 6 miesięcy od daty zakupu.Art. 10 ust. 1 ustawy o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej zastrzega termin 2 letni. To o czym osoba mówi, to jedynie domniemanie z art. 4 ust. 1 zakładające niezgodność towaru konsumpcyjnego z umową od chwili jej wydania przez okres 6 miesięcy. Używając mojej metody, jeżeli sprzedawca nie odpowie nam na nasze zgłoszenie w ciągu 14 dni – nie ma to domniemanie znaczenia, bo sprzedawca nasze żądanie UZNAŁ. Widziałem już wielu cwaniaczków sprzedawców jak osoba User a potem Sąd je prostował. Skończ osobo najpierw wyższe studia prawnicze a potem pogadamy.
2. Oczywiście, że nie ma znaczenia czy konsument sam zepsuł sprzęt czy nie. Skoro producent wyprodukował badziewie, które normalnym użytkowaniem można zepsuć to znaczy, że jest winien. Szujami i krętaczami to są sprzedawcy /podejrzewam, że właśnie osoba User nim jest/. Ja bronię praw zwykłych ludzi, którym się nie przelewa a osoba broni tych, co na nas żerują.
Dziękuję za uwagę.
3 miesiące temu odniosłem do reklamacji tuner dvb kupiony w firmie Media Markt. Nie trzymał sygnału. Źle konwertował. Dwie pełne półki sprzętu. Po 2 tygodniach poszedłem sprawdzić co się dzieje z moim tunerem. Usłyszałem „Nie mamy jeszcze odpowiedzi od producenta i że mam czekać na telefon”. Zadzwoniłem do producenta, gdzie dowiedziałem się, że oni współpracują ze sklepem, a nie z użytkownikiem końcowym. Po miesiącu i jednym tygodniu poszedłem znowu do Media Markt i usłyszałem znowu dokładnie to samo „Nie mamy jeszcze odpowiedzi od producenta i że mam czekać na telefon”. Zapytałem, czy jak producent nie odpowie za pół roku to będziemy w tym samym miejscu ? Pani z rozbrajającą szczerością odpowiedziała mi: „Tak, takie mamy w Polsce prawo”. Na to ja odpowiedziałem: „To ja mam w DUPIE takie prawo”. Za „twarz” trzeba chwycić wszystkich cwanych handlowców i producentów, których jedynym zadaniem jest wypchnąć towar, a później „bujaj” się kliencie. Zmiany idą w dobrym kierunku.
Obecnie sprzedawca ma 14 dni na odpowiedź, a gdy nie udzieli jej to reklamacja zostaje uznana za przyjętą niezależnie od jej treści.
Co to znaczy „zostaje uznana” ? Kasa czy nowy ?
Zależy co konsument napisze w reklamacji.
Ta ustawa jest totalnie bezsensowna jeżeli chodzi o elektronikę, a w szczególności telefony. Złomowanie telefonów bo szanownemu klientowi popsuł się dwa razy głośniczek to zwykłe marnotrawstwo zasobów. Poza tym telefon jest akurat takim urządzeniem, które w przypadku wielu konsumentów jest użytkowany w trudnych warunkach i ciężko np. obwiniać producenta o to, że telefon piekarza jest w środku zapylony i przez to mikrofon/głośnik charczy po 3 miesiącach. W tym wypadku klienci, którzy dbają o sprzęt zostaną „ukarani” wzrostem cen sprzętu, a cieszyć się będą tylko wszelkiego rodzaju cwaniaczki.
A co do sprzętu AGD to całkowita wymiana albo zwrot gotówki powinien być obligatoryjny z miejsca przy pierwszej awarii. Taka pralka czy lodówka po prostu stoi, nie jest użytkowana w trudnych warunkach. A ponaprawowa pralka to zwykły szrot, który prawdopodobnie za chwilę znowu siądzie, tak ją te majstry zwykle naprawiają. Stare na wpół niedziałające części montują w miejsce popsutych i mają wszystko w dupie.
A kto mówi o złomowaniu, wystarczy naprawić i można sprzedać w outlecie.
Uszkodzenie z powodu używania w zapylonych warunkach to uszkodzenie z winy niewłaściwej eksploatacji i nie są objęte tą ustawą.
Politycy też zajmują się rzeczami, na których się nie znają. Nie pamiętam dokładanie ale coś koło art 560 Kodeksu Cywilnego. Nie pogrążaj się już bardziej tylko się doucz będzie Ci łatwiej w pracy.
Zmiany będą korzystne dla sklepów, bo obecnie muszą wymieniać wadliwy towar już przy pierwszej usterce.
Nie wiem kto Ci takich bajek naopowiadał bo sklep nie jest gwarantem tylko producent sprzętu, jeżeli jest gwarancja to nikt Ci nie wymieni sprzętu przy pierwszej usterce tylko zostanie wysłany do serwisu producenta który decyduje o dalszych losach. Nie ma co się uzewnętrzniać w sklepie i drzeć na sprzedawcę bo Ci akurat nie wiele mogą.
chłopaku jak nie masz o czymś pojęcia to nie zabieraj głosu. W Polsce gwarantem jest SPRZEDAWCA a nie żaden producent!!! Kodeks Cywilny.
Tak się składa że w handlu pracuję, jeżeli jest gwarancja to gwarantem jest producent to producent odpowiada za naprawy! W przypadku rękojmi obowiązek serwisowania przechodzi na sprzedawcę!
Żaden sklep nie wymieni Ci sprzętu bo masz taki kaprys, zawsze pierw jedzie do serwisu!
Bzdura, bo to konsument decyduje czy woli wymianę czy naprawę.
Poczytaj sobie: http://www….encka.html
A czyje logo masz na Karcie Gwarancyjnej? Sklepu czy producenta? 😀 Zastosuj się może do własnej rady i jak nie masz o czymś pojęcia to nie zabieraj głosu.
Klient może sobie wybrać, czy chce skorzystać z gwarancji producenta czy też z rękojmi za wady(fizyczne/prawne). Bzdurą jest to co twierdzą niektózy sprzedawcy, szczególnie w internecie, żeby dać im spokój, bo przecież sprzęt ma gwarancję. Mamy prawo wyboru. Należy pamiętać, że ustawa o specjalnych warunkach sprzedaży konsumenckiej reguluje stosunki między konsumentami a przedsiębiorcami, natomiast kodeks cywilny jest uzupełnieniem tej ustawy w kwestiach, których ona nie obejmuje. Ponadto należy pamiętać, że k.c. reguluje stosunki pomiędzy przedsiębiorcami, osobami fizycznymi, a także (o czym wielu zapomina) pomiędzy osobą fizyczną a przedsiębiorcą, jeżeli osoba fizyczna występuje w roli sprzedawcy.
Muszą pomóc, bo sklep odpowiada z tytułu ustawy o warunkach sprzedaży konsumenckiej.
http://www….encka.html
Która to jest niezależna od gwarancji producenta.
polska …..50lat za murzynami
w normalnych krajach zachodu i usa … mozna oddac w ciagu 14 dni do sklepu odniesc bez zadnych przyczyn jak towar sie nie podoba
tylko … nie w polsce gdzie kupione nie podlega zwrotowi
A jak myślisz co dzieje się z takim oddanym po 14 dniach towarem? Jest utylizowany? Nie, trafia do kolejnego klienta. Nie wiem jak ty ale ja nie chciałbym golarki, szczoteczki czy innego urządzenia „wypożyczonego” przez kogoś na 14 dni.
U nas zamawiając przez internet możesz oddać towar w ciągu 10 dni nie podając przyczyny więc… Najpierw zapoznaj się z prawami jakie masz a następnie się wypowiadaj 😉
Tak? Jedź do Niemiec, kup telefon np Nokie używaj tydzień i odnieś do sklepu. Tak samo jak u nas musisz wykazać sięe trochę charakterem trochę nagiąć czasem zdenerwować by coś zwróć.
Ależ stek bzdur. Dawno nie czytałem bardziej tendencyjnego artu pisanego zapewne przez kogoś nie wiedzącego, co pisze albo wręcz pod zamówienie, wiadomo czyje. Szkoda, że autor nie zadał sobie trudu aby sprawdzić jak większość producentów i sklepów traktuje dziś klienta – jak śmiecia, co do zasady zawsze odrzucając mu reklamacje z najróżniejszych wydumanych powodów. Ale jeśli ktoś zna prawo to i dziś się przed tymi oszustami, produkującymi buble, obroni. Zachęcam to lektury ustawy o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej. Idziecie do sklepu z uszkodzonym towarem, zgłaszacie niezgodność towaru konsumpcyjnego z umową. W ciągu 14 dni muszą wam reklamację rozpatrzyć. jak nie rozpatrzą albo rozpatrzą ale nie przyślą Wam jej poleconym za zwrotnym potwierdzeniem odbioru do chaty tylko smsem czy mailem, to twierdzicie, że niczego nie dostaliście. I mają pozamiatane, bo jak w ciągu 14 dni nie powiadomią was o wyniku rozpatrzenia reklamacji tzn. że uznali wasze żądanie, a żądacie zawsze wymiany towaru na nowy. Oczywiśce, oni wrzeszczą, twierdzą, że nie wymienią. I abrdzo dobrze. Wy im na to, zgodnie z ww. ustawą wręczacie odstąpienie od umowy i do widzenia. Do sądu powództwo w upominawczym, na formularzu, sporządzić można w pół godziny, i jest nakaz zapłaty na bank. Ale oni o tym wiedzą i jak trafia się taki cwany klient to od razu reklamacja dziwnym trafem jest ponownie rozpoznana z korzyścią dla klienta. Miałem już takich spraw dziesiątki – deichmann, ccc, nokia itp, ect. Ustawa o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej jest króciutka, przeczytajcie ją, już dziś możecie nawet więcej niż Wam ma zagwarantować ta nowa ustawa i jakoś nie ma z tego powodu rewolucji.
No właśnie, zdaje się autor nie rozróżnia reżimów prawnych co już widać w tym zdaniu: „Sprawa dotyczy ustawy, która w założeniu ma być ukłonem w stronę konsumentów. W wielkim skrócie chodzi o to, że klient będzie mógł liczyć na zwrot pieniędzy wydanych na sprzęt, który w trakcie okresu gwarancyjnego zepsuł się dwa razy.”
Przede wszystkim, Drodzy Konsumenci, określajcie z jakiego reżimu prawnego zgłaszacie reklamację. Autor powyższego pomieszał odpowiedzialność sprzedawcy wobec kupującego z okresem gwarancji, która jest nieobowiązkowa i dowolna w kwestii długości jej trwania oraz warunków. Nagminną praktyką sklepów jest przerzucanie odpowiedzialności sprzedawcy na gwaranta, w taki sposób kierując klienta aby podczas reklamowania produktu podpisał protokół reklamacyjny właśnie z tytułu gwarancji. Wówczas sprzedawca pośredniczy jedynie w przekazie tegoż procesu reklamacyjnego i nie ponosi żadnej prawnej odpowiedzialności za ewentualny długi termin jego rozpatrywania ani za ewent. wielokrotność. Pozwolę sobie uzupełnić mojego przedmówcę „prawnika”, że nie do końca jest tak łatwo uzyskać wymianę bądź zwrot gotówki w oparciu o zacytowany art. 8.1. Musimy mieć na uwadze również art. 4 Ustawy z 27 lipca 2002, który ma brzmienie: „Sprzedawca odpowiada wobec kupującego, jeżeli towar konsumpcyjny w chwili jego wydania jest niezgodny z umową; w przypadku stwierdzenia niezgodności przed upływem sześciu miesięcy od wydania towaru domniemywa się, że istniała ona w chwili wydania.”
Tłumacząc tę prawniczą papkę, towar jako niezgodny uważa się za taki, w którym niezgodność tkwiła w chwili zakupu. Jeśli zareklamujemy towar w oparciu o przedmiotową ustawę do połowy roku od jego nabycia, domniemywa się że racja jest po stronie klienta, jeśli sprzedawcy nie dowodni kupującemu jakoby miałoby być inaczej (uszkodzenie z winy klienta, niewłaściwe użytkowanie, niezgodne z instrukcją obsługi, etc.). Gdy jednak połowa roku mija, to klient ma obowiązek udowodnić sprzedawcy, iż niezgodność tkwiła w zakupie w chwili wydania towaru. W końcu zgodnie z art. 6 K. C. Art. 6. „Ciężar udowodnienia faktu spoczywa na osobie, która z faktu tego wywodzi skutki prawne.”
Pozdrawiam – piotrek
Nie będzie tak pięknie jak każdemu się wydaje dzięki tej ustawie może być tylko gorzej. W związku z tym, iż jest to portal o telefonach opiszę jak będzie z komórkami.
Tak naprawdę serwis dla praktycznie wszystkich telefonów, które są dostępne w Polsce prowadzą dwie zewnętrzne firmy serwisowe. Jedną z tych firm jest Regenersis wystarczy w google wpisać ich nazwę i zobaczyć jak teraz traktują klientów. Obojętnie jaki telefon kupimy czy jest to samsung, iphone, htc itp do naprawy gwarancyjnej nie trafi do serwisu np samsunga tylko do firmy Regenersis.
Obecnie serwis gwarancyjny robi wszystko aby zgonić winę na użytkownika dzięki tej ustawie będzie to robić jeszcze częściej z obawy przed tym, że jak drugi raz produkt się popsuje to producent będzie musiał zwrócić kasę. Z komórkami nie ma większego problemu z odrzuceniem reklamacji serwis wyda swoją opinię że uszkodzenie z winy użytkownika kilka przykładów :
1.ingerencja cieczy (zalanie). np samsung s3 ma 3 czujniki zawilgocenia do jednego mamy dostęp jest pod baterią do dwóch pozostałych już nie. Jaki problem pipetą wpuścić 1 kroplę wody na czujnik zawilgocenia i wydać ekspertyzę ingerencja cieczy. Tak naprawdę pod zalanie może podciągnąć większość uszkodzeń od nie włączającego się telefonu po gubienie zasięgu czy restarty urządzeń.
2. uszkodzenia mechaniczne np uszkodzony port ładowania, przycisk włączania czy głośności normalnie wystarczy go dolutować lub wymienić i wlutować nowy i po problemie koszty naprawy śmieszny. Serwis może nam to naprawić na gwarancji ale nie musi gdyż może zgonić na użytkownika. W związku z tym że będziemy mieli nową ustawę bezpieczniej dla serwisu będzie reklamację odrzucić, żeby przez przypadek ten telefon nie trafił do drugi raz i producent nie musiał zwracać kasy.
3. wszelkie problemy z softem też bez problemu mogą być odrzucone przez serwis. W chwili obecnej prościej dla serwisanta jest wgrać soft i oddać klientowi sprawne urządzenie ale w związku z nową ustawą może lepiej żeby zgonić winę na użytkownika? Jaki problem wpisać w karcie gwarancyjnej naprawa warunkowa uszkodzenie softu z winy użytkownika poprzez zainstalowanie złośliwego lub nie licencjonowanego oprogramowania.
Praktycznie jak serwis chce to może nam reklamację odrzucić będzie pilnował tylko 14 dniowego terminu. W przyszłości z obawą przed drugą reklamacją bezpieczniej dla producenta będzie reklamację odrzucić. Producent umyje ręce gdyż stwierdzi, że serwis gwarancyjny prowadzi dla niego firma zewnętrzna która posiada wszelkie certyfikaty itp. Jeżeli myślicie, że producenci zgodzą się na szybki zwrot kasy to jesteście w błędzie, będą robić wszystko żeby tego nie uczynić.
Co ma zrobić użytkownik w przypadku odrzuconej reklamacji?
Żeby rozpocząć jakąś walkę potrzebuje chociażby jakiejś ekspertyzy rzeczoznawcy najlepiej sądowego a taka ekspertyza kosztuje min 500zł. Teraz rodzi się pytanie co robić rozpoczynać walkę z gigantem który sztab prawników czy odpuścić?
A może lepiej naprawić telefon samemu w serwisie odpłatnie wyjdzie taniej i bez nerwów?
ale co ma gwarant do ustawy konsumenckiej? Poza tym masz informacji wyssane z palca
Po pierwsze, Ustawa Konsumencka i związana z nią nowelizacja dotyczy wyłącznie odpowiedzialności sprzedawców. To nie Gwarant ma oddawać kasę w przypadku drugiej usterki, tylko sklep. Ani serwis gwarancyjny. To tylko i wyłącznie sprzedawca orzeka zasadność reklamacji klienta ponieważ nikt inny nie jest w przypadku ustawy konsumenckiej stroną prawną. Owszem, może sklep posiłkować się opinią serwisu ale nie ma takiego obowiązku. Jednak często to robi, płacąc za ekspertyzę, tudzież naprawę serwisowi. Chyba, że zawarta umowa pomiędzy przedsiębiorstwami traktuje inaczej.
Po drugie, gdyby wspomniane przez Ciebie praktyki serwisów miały miejsce nagminnie to potraciłyby autoryzacje na naprawy gwarancyjne i poszły z torbami. Tego rodzaju występki łatwo udowodnić i grozi za to proces nie cywilny, lecz karny. A godne to raczej republik bananowych.
Po trzecie, nieprawdą jest jakoby tylko dwie firmy w Polsce miały autoryzację na naprawy telefonów wszystkich marek.
ale bzdura , listu poleconego też mogę nie odebrać i co ?? głupota jaką piszesz jest jeszcze gorsza niż ten artykuł .
A ja tak załatwiłem sprzedawce .
kupiłem router , który się spalił , poszedłem do sklepu po 7 dniach i powiedziałem , że chce nowy albo zwrot kasy , i chyba się przestraszyli bo powiedziałem że znam swoje prawa , więc wymienili mi go na nowy . a teraz tego nowego nie otwoże i pójde znów donich za 2 dni po kase za towar i powiem że się rozmyśliłem i chce zwrot gotówki . towar dam im nowy no bo przecież sami mi dali 2 egzemplaż nowy , a paragon mam od tego pierwszego .
Ponieważ nie mineło 10 dni będą musieli mi oddać kase , ale te prawo jest głupie , dla takich cwaniaków jak ja jest super
Zastanawiam się czy okres gwarancji nie ulegnie również skroceniu np do 6 miesięcy 🙂