Jeśli czytaliście nasz test Braava 380 dobrze już wiecie, że na markę iRobot pracują maszyny przeznaczone do wielu różnych zadań – nas oczywiście interesują tylko te, które zaprojektowane zostały z myślą o utrzymywaniu porządku w domach. Zaglądając do oficjalnego sklepu producenta, znajdziecie tam roboty z serii Scooba (mycie podłóg), Braava (mopowanie podłóg) oraz Roomba (odkurzanie podłóg). I to właśnie reprezentantem ostatniej linii jest recenzowana Roomba 880.
Czym 880-tka wyróżnia się spośród innych maszyn Roomba? Zacznijmy od zerknięcia na zestawienie przygotowane przez producenta.
Jak widzicie, seria 8xx przynosi kilka istotnych zmian, pośród których zdecydowanie na plan pierwszy wysuwa się technologia AeroForce™, czyli zupełnie nowe podejście do tematu zbierania zabrudzeń. Podczas gdy większość producentów stawia na zwiększenie mocy urządzenia (co często prowadzi do niepotrzebnego zwiększania kosztów eksploatacji, przy minimalnej poprawie faktycznych możliwości odkurzacza, o czym już pisaliśmy przy okazji omówienia najnowszych regulacji Unii Europejskiej) iRobot zdecydował się pójść drogą kompromisu i wypracować metodę „złotego środka”.
Z jednej strony mamy więc rozsądną moc ssącą, z drugiej – ulepszone szczotki AeroForce™ z unikatowym bieżnikiem rozdrabniającym zanieczyszczenia. Obracające się przeciwbieżnie rolki pozwalają nie tylko zebrać brud z większej powierzchni, ale również odpowiednio go „kruszą”, ułatwiając tym samym wciąganie zanieczyszczeń do komory robota. Jeśli wierzyć materiałom reklamowym, premierowa technologia gwarantuje o 50% skuteczniejsze sprzątanie względem starszych modeli maszyn sprzątających. A jak jest w rzeczywistości? Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy tego nie sprawdzili. 🙂
Roomba 880 kosztuje niemało – to pewne. Za to robot przychodzi z całkiem sporym zestawem akcesoriów.
Przegląd gadżetów rozpocząć wypada od najważniejszego – stacji ładującej. W przeciwieństwie do mopującego kuzyna, który wymaga fizycznego podłączenia kablem do kontaktu, aby doładować akumulator, Roomba 880 w pełni korzysta z zalet dokowania. Jeśli robot dojdzie do wniosku, że przydałaby mu się porcja energii, jest w stanie odszukać stację i się do niej podpiąć – wszystko to w pełni samodzielnie i bez potrzeby angażowania człowieka.
Ciekawym dodatkiem są również dwa nieduże moduły, pracujące – zależnie od potrzeb – w trybie wirtualnej ściany lub latarni.
Pierwsza z opcji gwarantuje dokładnie to, co obiecuje nazwa – po rozstawieniu gadżetów, tworzona jest między nimi wirtualna bariera, którą oprogramowanie robota odczytuje jako ścianę. Tym samym, maszyna nie podejmie próby sforsowania naszej granicy, co możemy wykorzystać dodatkowo zabezpieczając te części sprzątanego pomieszczenia, w których nie chcemy widzieć Roomby (tak, jeśli macie wielką plazmę ustawioną na małym, chwiejącym się stoliku, to jest to właśnie rozwiązanie dla Was).
Tryb latarni, w przeciwieństwie do wyżej wymienionego, nie blokuje drogi, a wręcz przeciwnie – prowadzi urządzenie po wirtualnej nici od jednego pomieszczenia do drugiego, pozwalając maszynie na szybszą nawigację i – w konsekwencji – skracając czas potrzebny na sprzątnięcie mieszkania.
W pudełku znalazło się również miejsce dla bezprzewodowego pilota – nie jest to wyjątkowo skomplikowany kontroler, ale też Roomba nie wymaga dużej uwagi ze strony użytkownika. Z pomocą pilota szybko uaktywnimy jeden z trzech podstawowych trybów pracy: sprzątanie punktowe, ogólne i dokowanie.
Wyposażenie uzupełniają: komplet baterii, przewód ładujący oraz wymienny filtr do robota.
Pierwsze, co rzuca się w oczy zaraz po wyciągnięciu urządzenia z pudełka, to kompaktowe rozmiary maszyny. Przypominający UFO robot został zaprojektowany z taki sposób, by każdy element wyposażenia krył się wewnątrz obudowy i nic nie wystawało poza jej lico. To nie tylko zabieg upiększający Roombę, ale przede wszystkim zabieg praktyczny – brak wystających komponentów zmniejsza ryzyko uszkodzenia jakiegoś podzespołu urządzenia podczas ewentualnej kolizji.
Roomba 880 wygląda nieco futurystycznie – zwłaszcza od strony spodniej – a do tego jest naprawdę ładnym produktem. Wykonana z tworzywa sztucznego obudowa składa się z kilku elementów, ale wszystkie zostały ze sobą znakomicie spasowane i dobrze osadzone na sztywnym i solidnym szkielecie będącym podstawą całej konstrukcji.
Obudowę pokryto ciemnym lakierem, przy czym część bocznych osłon utrzymano w macie, część pokryto gumowaną powłoką, a resztę – wykończono na połysk, co w połączeniu z lakierem daje efekt fortepianowej czerni. Ta ostatnia wygląda pięknie (zwłaszcza na początku), ale przyciąga brud jak magnes. Jeśli więc ważna jest dla Was estetyczna strona sprzętu, o Roombę musicie zadbać i regularnie czyścić robota miękką ściereczką.
Środek górnej płyty zarezerwowano na elementy interfejsu. Nie jest ich dużo (cztery nieduże guziki funkcyjne plus jeden duży, okrągły przycisk CLEAN), co podkreśla minimalistyczny charakter wzornictwa 880-ki. Nad interfejsem umieszczono wyświetlacz (aktywny tylko w czasie pracy urządzenia), obok diody sygnalizacyjne, a całość otoczono wyżłobieniem kryjącym plastikową rączkę pozwalającą wygodnie przenosić maszynę z miejsca na miejsce. Wartym uwagi elementem jest również sensor RCON – czujnik wykrywania obszaru – ulokowany na froncie urządzenia (pełni istotną rolę w systemie nawigacji Roomby).
Spodnia część robota to popis możliwości inżynierów stojących za projektem 880-ki. Na pierwszy plan wysuwają się oczywiście elementy systemu AeroForce™: dwie solidne szczotki rozdrabniające i zbierające zanieczyszczenia oraz wlot kanału zasysającego powietrze. Do tego dochodzi boczna, wirująca szczotka wyciągająca kurz z zakamarków (to jedyna, wyraźnie wystająca poza lico obudowy część maszyny), zestaw czujników wysokości, płytki styku dla stacji dokującej oraz koła – dwa duże, boczne, z bieżnikiem oraz jedno małe, gładkie, ulokowane z przodu (odpowiada za sterowanie).
Śmieci trafiają do specjalnego pojemnika na brud, ulokowanego w komorze ukrytej wewnątrz obudowy robota. Zbiornik można w łatwy sposób zdemontować – wystarczy przycisnąć ulokowany w tylnej części urządzenia guzik zwalniający zatrzask. Po wysunięciu pojemnika otrzymujemy również dostęp do pokrywy filtra. To wygodne i dobrze pomyślane rozwiązanie.
Braava 380 i Roomba 880 są robotami, których pod względem funkcjonalności nie można porównywać, ale jeśli miałbym ocenić wyłącznie warstwę wizualną i jakość wykonania, 880-tka zdecydowanie wysuwa się na prowadzenie. To ładny i dobrze zrobiony sprzęt.
Podobnie, jak wcześniejsze modele serii, Roomba 880 wykorzystuje technologię iAdapt. Bazując na zestawie czujników robot szuka drogi przez pomieszczenie, jednocześnie analizując, ile przejazdów będzie niezbędnych do właściwego odkurzenia zastanych powierzchni. Maszyna radzi sobie z przestrzeniami o dowolnym kształcie i rozmiarze, nie straszne jej również przeszkody.
To, co wyróżnia model Roomba 880 na tle tanich, autonomicznych maszyn sprzątających to precyzja działania. Oprogramowanie urządzenia uwzględnia fakt, że podczas odkurzania robot może natrafić na przeróżne przeszkody – i w zależności od tego, czym będzie napotkana bariera, zmieni się zachowanie 880-ki.
Napotykając ścianę, uaktywni się funkcja Follow – robot pojedzie wzdłuż przeszkody, traktując ją jako jedną z granic pomieszczenia, i uwzględniając tą informację w harmonogramie sprzątania. Po wykryciu „miękkiej” bariery, 880-ka oceni, czy jest to firana lub zasłona – jeśli tak, spróbuje delikatnie pod nią przejechać kontynuując czyszczenie. Warto też dodać, że front urządzenia pokryty został gumowanymi zderzakami, co w połączeniu z czujnikiem zbliżenia minimalizuje szansę na to, aby robot uszkodził meble (obijając się o nie) czy wywrócił kwietnik. Zawsze też możemy rozstawić wirtualną ścianę w tych sekcjach pomieszczenia, w których nie chcemy maszyny zobaczyć.
Sam proces sprzątania przebiega różnie – w zależności od wybranego przez nas trybu pracy i decyzji robota. W trybie generalnych porządków (CLEAN) maszyna jeździ najpierw wzdłuż ścian, następnie pokrywając puste pola między nimi. Napotykając skupisko brudu, sprzęt zwolni i uaktywni opcję wielokrotnych najazdów, aby dokładnie wyczyścić dany obszar. Możemy również aktywować tryb sprzątania punktowego (SPOT), w którym robot porusza się po spirali, uważnie czyszcząc wybrany przez nas fragment przestrzeni.
Bardzo ważnym elementem funkcjonalności modelu Roomba 880 jest możliwość programowania sprzątania – i to właśnie odróżnia testowanego robota od wielu tańszych konstrukcji, które autonomiczne są tylko z nazwy (zapewne pamiętacie, że narzekałem na taki stan rzeczy testując Braava 380). W kilkanaście sekund, za pomocą guzików umieszczonych na obudowie wprowadzamy godzinę, o której 880-tka ma ruszyć „do boju” i spokojnie możemy wyjść na zakupy czy do pracy. W wyznaczonym czasie maszyna zacznie sprzątać, a po zakończeniu – wróci do stacji dokującej. Na tym nie koniec. Równie łatwo ustawić możemy grafik aktywacji – do 7 czyszczeń w tygodniu (maksymalnie jedno dziennie) – dzięki czemu nie musimy w ogóle myśleć o odkurzaniu. Zajmujemy się swoimi sprawami, podczas gdy Roomba 880 dba o to, abyśmy zawsze wracali do czystego mieszkania. I to zdecydowanie jest właściwy kierunek rozwoju tego typu urządzeń.
Ważna uwaga na koniec: Roomba 880 potrafi rozpoznać zmiany wysokości, więc jest mało prawdopodobne, aby spadła ze schodów, ale mimo wszystko warto na czas sprzątania zagrodzić schody (choćby przy użyciu dołączonej do zestawu wirtualnej ściany).
W trybie SPOT robot porusza się po spirali czyszcząc wybrany przez nas obszar – wprowadzony do pamięci maszyny algorytm zakłada, że jest to powierzchnia o średnicy około 1 metra. Jeśli więc – na przykład – rozsypaliśmy herbatę lub nakruszyliśmy ciastkami na dywanie, wystarczy, że postawimy Roombę na środku „pobojowiska” i kilka minut później cieszymy się już czystą podłogą. Przynajmniej tak to wyglądać powinno w teorii. A jak jest w praktyce?
W naszym pierwszym teście wykorzystaliśmy dwa zestawy pokruszonych herbatników. Najpierw rozsypaliśmy drobne okruszki (wdeptując je w dywan), po czym do pakietu dorzuciliśmy jeszcze kilka większych kawałków. Na tak przygotowanym „polu bitwy” ustawiliśmy 880-tkę i nakazaliśmy jej sprzątanie w trybie SPOT.
Po kilku minutach większość sprzątanego obszaru była czysta. Większość, gdyż zostały nam pojedyncze, duże okruchy rozrzucone po całym pokoju – także poza granicami pierwotnie zabrudzonej powierzchni. Skąd taki efekt?
Roomba 880 wyposażona została w boczną, wirującą szczotkę wyciągającą kurz z zakamarków, do których sam robot wjechać nie może. Zbudowany z trzech ramion gadżet kręci się ze znaczną prędkością, jak więc łatwo zgadnąć, przy kontakcie z dużym i lekkim okruchem, wyraźnie wystającym ponad powierzchnię dywanu, zabrudzenie jest wyrzucane w powietrze jeszcze zanim właściwe szczotki rozdrabniające będą miały okazję się nim zająć. Jeśli okruch szczęśliwie upadnie na jeszcze nie czyszczonej powierzchni, 880-tka prawdopodobnie podniesie go w czasie kolejnego najazdu. W innym wypadku zabrudzenia pozostaną.
Nie jest to może duża wada, ale potrafi zirytować. Zapanować nad problemem można na dwa sposoby – albo większe okruchy zmieść samodzielnie, albo uaktywnić tryb CLEAN, czyli sprzątania generalnego. A to prowadzi nas do testu numer 2.
Znając już pewne ograniczenia Roomby, w kolejnym podejściu „docisnęliśmy śrubę”. Tym razem na odkurzany dywan trafiło mnóstwo śmieci należących do przeróżnych kategorii – od kurzu i zaschniętej ziemi, po herbatę, pokruszone ciastka i płatki owsiane. Zabrudzeniami pokryliśmy dużą część naszego testowego pokoju. Uruchomiliśmy 880-tkę w trybie CLEAN i zostawiliśmy maszynę samą sobie.
Po nieco ponad 40 minutach (sprzątany pokój miał 15 metrów kwadratowych) robot zasygnalizował zakończenie pracy i samodzielnie wrócił do stacji dokującej. Cały dywan został uważnie odkurzony łącznie z zakamarkami pod szafkami, przy listwach podłogowych, między nogami krzeseł a nawet w skupiskach kabli. Krótko rzecz ujmując, Roomba 880 wywiązała się na medal z postawionego przed nią zadania.
W przeciwieństwie do maszyn poprzedniej generacji, nowa Roomba potrafi rozpoznać kable leżące na ziemi i zinterpretować je jako przeszkodę możliwą do przebycia. Co więcej, nawet trafiając na większy zwój przewodów zazwyczaj unika zaplątania, co jest jedną z największych bolączek autonomicznych urządzeń sprzątających. Warto podkreślić, że w czasie trwania testów tylko raz zdarzyła się nam sytuacja wymagająca interwencji człowieka, kiedy to 880-tka trwale zaklinowała się w skupisku kabli.
Na koniec krótko wspomnę jeszcze o głośności Roomba 880. W czasie sprzątania robot generuje jednolity hałas na poziomie 67 dB. Nie jest to może próg, który określić można mianem „super cichy” (pracująca maszyna jest dobrze słyszalna, nie polecam więc uruchamiać jej w nocy) ale osobom przyzwyczajonym do mieszkania w bloku ten poziom hałasu raczej przeszkadzać nie będzie.
iRobot Roomba 880 z pewnością nie należy do najtańszych produktów na rynku. Przy metce opiewającej na ponad trzy tysiące złotych raczej nie znajdzie się na celowniku przeciętnego Kowalskiego. A szkoda. Bo to naprawdę udany sprzęt.
Solidnie wykonany, w dużej mierze rozbieralny (wymienić można koła jezdne, boczną szczotkę – ten element psuć się może najczęściej, bo pracuje wyjątkowo intensywnie – głowicę czyszczącą a nawet akumulator) co wydłuży czas potencjalnej eksploatacji, skuteczny, a do tego w pełni autonomiczny – to model, którym iRobot pokazał dobry kierunek rozwoju maszyn czyszczących.
Podobnie jak wcześniej testowana przez nas Braava 380, robot sprawnie radzi sobie z manewrowaniem w ciasno zabudowanych przestrzeniach, a dołączone nadajniki wirtualnej ściany pozwolą w pełni kontrolować sprzątany obszar. Roomba 880 to również sensowna propozycja dla właścicieli małych czworonogów. Nie budzi agresji z ich strony, nie jest też na tyle głośna, by je przestraszyć. Wbudowany filtr HEPA ułatwi życie alergikom, a dobrze pomyślany system AeroForce™ poradzi sobie nawet z kocią sierścią. Nie możecie oczywiście oczekiwać skuteczności mocnej turbo-szczotki, ale Roomba naprawdę potrafi wiele. I co szczególnie ważne – nie wymaga Waszej uwagi. A ten argument w pełni przemawia za tym, aby wyróżnić 880-tkę maniaKalnym znaczkiem.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Tefal wraca z dobrą promocją cashbach na generatory pary. Zyskać można 200 lub 150 zł,…
Właśnie wystartowała nowa promocja na ekspresy do kawy marki Beko z linii CaffeExperto. Kupując wybrany…
Elegancki wygląd to nie tylko odpowiednia fryzura czy wypastowane, skórzane buty. To przede wszystkim schludne,…
Black Week w Polsce to czas wyjątkowych promocji i rabatów, które przyciągają zarówno w sklepach…
Oficjalny sklep Allegro wrzuci dziś o 19:00 sporą ilość robota Roborock Q8 Max w genialnej…
Przez cały długi weekend, czyli od 8 do 11 listopada jest okazja kupić taniej sporo…
Komentarze
Jestem bardzo zainteresowana działaniem Roomba 880 na dywanach pokrytych sierścią zwierząt. Niie mogę nigdzie znaleźć opinii na ten temat. Czy test powyższego sprzętu dotyczy tylko łatwych do usunięcia zanieczyszczeń? Czy nie daje sobie rady z sierścią i dlatego ten temat jest pomijany.
Od kilku tygodni korzystam z 880. Mam 2 psy o krótkim włosiu, ale mocno wbijającym się w dywan. nigdy tak czysto nie miałam w mieszkaniu, chociaż od lat korzystam z super maszyny rainbow. korzystałam tez 650 , którą ma moja córka, i ona też byłą ok, dla mnie bez różnicy.
Ciekawe urządzenie. Widać jednak, że dosyć dużo czasu zajmuje mu posprzątanie danego pomieszczenia choć jeśli człowiek nie musi przy tym wiele robić to można sobie sprzątanie mieszkania podzielić na kilka etapów i zająć się czymś innym albo odpoczywać.
lepiej niech robot sobie sam działa, a my odpocznimy, tak będzie o wiele lepiej moim zdaniem
dokłądnie tak robię, a ja mam jeszcze roombę z bazą clean :)