Przeglądaliście kiedyś katalogi sklepu IKEA? Nie wierzę, że nie, ale jeśli nie mieliście okazji, to sporo straciliście, bo trzeba im przyznać, że są świetnie wykonane. I nikogo nie powinno to dziwić. Firma poświęca mnóstwo czasu i pieniędzy na ich przygotowanie i traktuje ten aspekt reklamy bardzo poważnie. Niedługo wiele może się jednak w tej kwestii zmienić. Popularne katalogi przestaną istnieć?
Na wstępie uspokoję miłośników spędzania czasu nad owymi katalogami – nadal będą one wydawane. Zmieni się jedynie proces ich przygotowywania. Do tej pory liczące kilkaset stron „księgi” powstawały przez 10 miesięcy i pochłaniały olbrzymie sumy pieniędzy. Sztaby ludzi zatrudnione przy tym projekcie najpierw budowały wnętrza z wykorzystaniem mebli IKEA, następnie skrupulatnie je fotografowały, a potem rozbierały wszystko i zaczynały pracę od początku, aranżując kolejne pomieszczenie. Efekty można oglądać w 43 krajach w 62 wersjach katalogów (na rynek trafia rocznie 208 mln sztuk katalogu). Co zatem ulegnie zmianie? Otóż zdjęcia zostaną zastąpione przez rendery graficzne. Co to oznacza dla użytkownika katalogu?
Praktycznie nic się nie zmieni, bo nowinki będą trudne do wyłapania. Graficy mają tak wykonywać swoją pracę, by grafiki 3D wiernie oddawały klimat, jaki towarzyszył zdjęciom. Nie będą to zatem „idealne obrazki”. Co to oznacza dla firmy? Jej pracownicy nie będą teraz musieli zmieniać koloru ścian i podłóg dla kolejnych mebli oraz fotografować kilku wersji jednego stołu – wszystko można sprawnie zmieniać za pomocą komputera. W bieżącym roku grafiki 3D będą stanowiły 12% publikowanych materiałów. W roku kolejnym wskaźnik ten ma wrosnąć do 25%.
Źródło: WSJ
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
